“Dobre kino, ale szybko o nim zapomnisz”

Jeśli pierwsza część z 2000 roku była wielkim arcydziełem, które na stałe zapisało się w historii kina, to jej kontynuacja raczej nie zostanie zapamiętana. To solidny film, który warto zobaczyć, ale nie ma w nim nic, co by zachwyciło na dłużej.

Pierwsze 15 minut to wręcz żart z widza. Efekty specjalne wyglądają jak z kiepskiej gry komputerowej, a potwory przypominają te z „300”. Na szczęście, gdy przetrwamy ten początek, robi się lepiej. Historia wciąga, napięcie rośnie, a wizualnie film potrafi naprawdę zachwycić.

Wydaje się, że wszystko zmierza ku epickiemu finałowi, który mógłby dorównać zakończeniu pierwszej części. Niestety, scenariusz zawodzi. Zakończenie jest przewidywalne, bez żadnych większych zwrotów akcji czy emocji. Wszystko jest podane jak na tacy, bez niespodzianek, które zapadłyby w pamięć.

Największym zawodem jest jednak rola znanego i lubianego aktora, który wciela się w postać kompletnie oderwaną od rzeczywistości tego filmu. Zamiast dodać historii głębi, jego rola wypada karykaturalnie, jakby wyciągnięto go z jakiegoś taniego fantasy.

Podsumowując, to film, który warto zobaczyć, jeśli chcesz domknąć historię z pierwszej części. Ale nie oczekuj, że będzie o czym rozmawiać za kilka lat. Chyba, że będziesz wspominać Commodusa i Maximus powiesz: ”a potem była druga część”