Zacznę od plusów.
Na pewno scenariusz był całkiem niezły – tutaj nie mogę nic zarzucić. Ale reszta to katastrofa. Tragiczne efekty specjalne. Ridley dwadzieścia lat temu tworzył dużo lepsze niż a dzisiejszą technologią. Pomysł z małpami i psomałpami to po prostu jakiś absurd. Miałem wrażenie, że film został stworzony bardziej z myślą o fanach MMA czy Fame MMA niż o osobach, które lubią dobre kino. Rekiny atakujące gladiatorów na arenie? Matko! Skąd oni wzięli tam słoną wodę? I żaden drapieżnik nie atakowałby od razu po wpuszczeniu do nowego środowiska. I te statki... wyglądały jak z gry komputerowej z lat 90.
Kolejny problem to gra aktorska matki Lucjusza. Rozumiem, że angaż tej aktorki to ukłon w stronę widzów, ale chyba również w stronę producentów botoksu. Kompletnie położona rola. Na plus za to główny aktor oraz Denzel. On jak zwykle genialny.
I oczywiście trzeba wspomnieć o poprawności politycznej, a raczej jej braku. Twórcy to kompletni rasiści, ksenofobi i piewcy matriopatriarchatu. W Numibii walczyły tylko dwie płcie, a żadnen wojowników czy kobiet wojowników nie reprezentowała innych tożsamości. Wiele źródeł historycznych podaje, że wręcz nie było tam mężczyzn! Same kobiety o płcie płynne. Absurd. Do tego ten wszechobecny rasizm. W Senacie zasiadały tylko dwie rasy – biali i czarni. Nie było przedstawicieli Ameryki Południowej, Malezji, Japonii, Eskimosów czy Hawajczyków. Tylko biali i czarnoskórzy. Szczyt rasizmu.
To samo z centurionami – byli biali centurionowie, byli czarni centurionowie, a nie było nikogo o rysach mongolskich czy z plemion Czejenów. Nawet w komiksach Asteriksa było więcej prawdy historycznej . Wygląda na to, że w Ameryce wygrał Trump
Podsumowując, miał być to film science-fiction dla ludu a wyszedł groteskowy patohistoryczny film dla katoprawicy
Właśnie scenariusz, to kula u nogi dla tego filmu. Tanie schematy , które widać z daleka. Polityka przedstawiona w dwuwymiarowy sposób i bez większego pomysłu. Postacie bez większej głębi, płaskie i wobec których czuć obojętność. Dialogi tandetne, papierowe i pozbawione tożsamości.
Na szczęście scena z małą małpką na krześle cesarza daje nadzieję że w części nr 3 zobaczymy cezara afroamerykańskiego