Absolutnie nie rozumiem, jak w dobie tak miernych filmów można deprecjonować Gladiatora 2. Ta produkcja to przecież całkiem udana kontynuacja jedynki. Co więcej, pozostająca czasem aż do przesady w jej klimacie.
Wartościowe dialogi i sentencje, antyczna sceneria, szlachetne motywy, walki na arenie, chęć zemsty głównego bohatera, gra o władze - to wszystko było w jedynce. Jest również i tutaj, dzięki czemu ma się odczucie, że ogląda się właśnie Gladiatora, a nie jakiś zupełnie inny film, jak to czasami w przypadku Sequeli bywa.
Fajnie, że dwójka się pokazała, bo dziś niestety prawie nie robi się takich filmów historyczno-kostiumowych (Gladiator, Braveheart, Troja itd.), które przed 20-30 laty przeżywały największą popularność. A szkoda, bo często są to filmy nie dość, że efektowne, to jeszcze niosące ze sobą jakość wartość.
Oczywiście Gladiator 2 nie jest tak dobry jak pierwsza część. Paul Mescal nawet w 50 procentach nie zagrał tak jak Russel Crowe, końcówka filmu jest wyraźnie słabsza, ścieżka dźwiękowa z jedynki (też pojawia sie w filmie) bije tą z dwójki, a efekty specjalne były czasem aż przesadzone (małpy z Czarnobyla xD). Natomiast dalej jest to naprawdę bardzo dobra pozycja w duchu jedynki, która na dodatek otrzymała w bonusie świetnego Denzela Washingtona. No i co jeszcze ważniejsze - jeden z niewielu dużych filmów w dzisiejszych czasach, w których nie doświadczy się nachalnej poprawności rodem z netflixowych produkcji.