... pseudo intelektualnymi wywodami zjedli ten film, bo albo liczyli na Hannę Montanę (w końcu głowny bohater to Hanno) w Koloseum albo chcą wejść po plecach oczekiwanej bomby na piedestał. Film jest niewiele słabszy od pierwszej części. Kostiumy świetne. Gra aktorska (może poza jedną kobiecą rolą drugoplanową... mamuśka poszła za bardzo w botoks...) świetna. Lucjusz wygląda jak zagubione dziecko, które los doświadczył okrutnie. Co więcej, fizycznie (wygląd) byłbym w stanie uwierzyć, że tak wygląda to konkretne dziecko jako dorosły. W scenach kiedy ma przemawiać widać lekką niepewność i próbę wzniesienia się na wyżyny swoim możliwości przywódczych, gdzie często w filmie akcentowane jest, że żaden z niego lider. To wszystko gra z jego mową ciała. Do tego zestawmy jego "niekontrolowane" wybuchy gniewu. No super! Muzyka - nie oszukujmy pierwsza część ścieżką dźwiękową stała, a Zimmer jest mistrzem - ale tutaj też jest bardzo dobrze. Nie rewelacyjnie, ale bardzo dobrze. Koloseum zrekonstruowane świetnie, wybitnie. Sceny walk mniej dynamiczne niż w jedynce, ale dalej brutalne i zwierzęce i w moim odczuciu bardziej efektowne. Bawiłem się wyśmienicie i za przeginkę uważam tylko jedną scenę - retrospekcję tego co stało się z Lucjuszem. To było takie na siłę... 10/10 żeby podbić śmiesznie niską ocenę, realnie 8/10. To jest jeden z tych filmów, w starym stylu, gdzie brak wegańskiego polotu wróbelka, za to dostajemy w chusteczkę pożywnego mięsa. Niektórym to szkodzi. Pozdrawiam. Adam
a ja nawet bym powiedziała, ze ten film jest bardzo zbliżony do pierwszej części, nawet nie ciut gorszy i naprawdę jak czytam recenzje negatywne to zachodzę w głowę o co chodzi :D krytyka na sile, film dostarcza to co mial dostarczyć, pure Enterteinment
Oj, nie zgodzę się kompletnie. Dwójka to sequel, ktory rozczarował mnie na każdym poziomie od fabuły zaczynając, na muzyce kończąc. Jedynka miała niesamowity ładunek emocjonalny, kibicowało się Maximusowi od początku do końca (sceny z żoną w zbożu, ostatnie sceny na arenie + muzyka) wyciskały łzy z oczu. Postać tego głównego antagonisty-Commodusa też była doskonale rozpisana i ten ich konflikt- ta scena konfrontacji na arenie, gdy Maximus zdejmuje maskę i ujawnia swoją tożsamość jest kultowa. Tu nie było takich pamiętnych scen, Lucjusz był mi kompletnie obojętny, ten główny zły też był przedstawiony zbyt płytko. No nie, nie, nie. Nie zagrało mi tu nic. Z aktorów podobał mi się tylko Pedro Pascal i jego postać, ale jakoś tak mało był eksploatowany.