Jako zagorzała fanka oryginału, do kontynuacji byłam nastawiona łagodnie mówiąc sceptycznie . Ale o dziwo nie było źle. Oczywiście do jedynki nie ma podejścia, ale sam film zły nie jest. Kompletnie nie przekonał mnie Paul Mescal w głównej roli. Kiedy Maximus przemawia do wojska przed bitwą , mam ochotę złapać za miecz i biec za nim. Mescalowi kompletnie brakuje charyzmy i choć się starą, do tej roli zupełnie nie pasuje. Ja rozumiem, ze to idol "zetek", ale jak sprawdzilam, kto bral udzial w castingu, to rwalam wlosy z glowy. Jego postac też jest najsłabszą częścią filmu - można było ją bardziej rozwinąć, a tak dostajemy bohatera , do którego trudno poczuć sympatię czy antypatię. Oczywiście jego wybranka musi byc wojowniczką, poprawnosc polityczna ... Za to Pedro Pascal absolutnie genialny ! Brakuje też bardziej wyrazistego czarnego charakteru, choć przebić Commodusa w w wykonaniu Phoenixa wydaje się niemożliwością. Zmutowane malpy zdecydowanie na minus , rekiny dało się przeżyć. Nie jestem też pewna, czy w jedynce nie było powiedziane, że Lucius nie jest synem Maximusa. Jutro kolejny raz obejrzę, by się upewnić. Nad oceną muszę się zastanowić, nie było źle, ale mogło być genialnie . No i końcówka, Now we are free i łzy same mi poleciały