Wiecie jaka różnica jest między jedynka a dwójką? Przy jedynce ile razy bym jej nie oglądał od pierwszych minut mam gęsią skórkę, bo tam każda minuta ma smak, głębię, idealne role, dialogi, naturalną scenografię, muzykę... A w dwójce gęsią skórkę miałem przez ostatnie 10 minut seansu. Nieważne, że w filmach sprzed 20-30 lat zdarzały się wpadki (zegarki, kubki kawy, telefony) - te filmy robiły wrażenie i odciskały swój znak w historii tak kina jak i w umiejętności budowania naszej wyobraźni. Może to nie wina dzisiejszych aktorów, średniej jakości scenarzystów czy reżyserów, może po prostu jesteśmy już przesyceni i ciężko jest wciągnąć widza z długą historią poznawania świata filmu. Może ta część Gladiatora zachwyciła by nas 25 lat temu. Dzisiaj po prostu był sobie film o Rzymie, a to temat którego nie da się wyczerpać :)