Gdy Acacius wrócił z wyprawy, witany przez Getę i Caracalla.
Chodzi konkretnie o scenę gdy bracia pili wino i rozmawiali z generałem.
Zrobili niesamowite wrażenie psychopatów.
Przesiąknięci do szpiku kości złem i rządzą władzy.
Uosobienie piekielnego zła na ziemi.
Gdyby tą ich psychozę ciągnięto do końca filmu, mielibyśmy fenomenalnie zagrane postaci.
Niestety później w filmie zrobili z nich po prostu idiotów.