To już chyba ostateczny dowód dla mnie, że blockbustery mnie nudzą. Chyba już z tego wyrosłem. Niby istotą kina jest rozrywka, ale - cytując i parafrazując pewien słynny cytat - "I am not entertained".
PS.
A Paul Mescal, który w "Aftersun" stworzył najlepszą męską kreację w kinie w ostatnich 10-15 latach, tutaj został potwornie skrzywdzony. To trochę jak porównanie Lewandowskiego u Guardioli ("Aftersun") z Lewandowskim u Probierza ("Gladiator II").