PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=936}
8,1 789 tys. ocen
8,1 10 1 789406
7,5 96 krytyków
Gladiator
powrót do forum filmu Gladiator

Szczerze mówiąc nie rozumiem zachwytu. Wiem że każdy ma inny gust ale...

Uważam że ten film to robienie "na siłę" bohatera z Maximusa. Jest on mało realny (a film o gladiatorze powinien być realny). Pokazuje on losy złego cesarza i Maximusa, byłego generała rzymskiego przez gladiatora do bohatera. Jest to niestety film dość płytki, bez emocji. Sytuacja, w której znalazł się Maximus nie wpływa na emocje. Jest to typowo hollywo0dzki film typu "od zera do bohatera", i przy okazji problem bohatera to problem całego narodu i od niego zależy jak to wyjdzie.

Wielu wychwala muzykę, ale gwarantuję wam - widziałem filmy, w których nie tylko muzyka była dobra.

Jedyne co w filmie bardziej mi się spodobało, sceny godne uwagi, to:
- Pierwsza bitwa z Galami,
- Scena śmierci Maksimusa (choć naciągane że zabił wcześniej cezara).

Uważam, że jakby zrobili typowy realny film o gladiatorze (bez spisku cezara itp.), to byłby sporo lepszy.

Wiem jednak czemu ludzie cenią tak wysoko sobie film - w typowo hollywoodzkim filmie, zginął by tylko cezar. Tu zaś zrobili małe zaskoczenie i zginął też bohater, żeby można było się wzruszyć - niby tandetny numer, a jednak.

ocena: 6/10 (ratuje aktorstwo i dobra scenografia jak i dwie wyższe sceny, no i muzyka)

Wiem że się narażam, ale jakoś zniosę wasz gniew wobec mnie.
Pozdrawia,

darthbergi

Dodam tylko, ze znacznie lepiej moim zdaniem wypadł "Rob Roy". Zachęcam do obejrzenia. Też film o człowieku, który przeszedł wiele, trzymając się honoru. Jednak Roy jest postacią ciekawszą od Maksimusa (może dlatego, że nie tak naciągany), i pomysł w "Rob Roy" też ciekawszy (może z tego samego powodu jak wyżej).

darthbergi

Nie do końca ,,od zera do bohatera" ponieważ Maximus zanim został zerem tzn niewolnikiem/gladiatorem który z każdym kolejnym dniem czekał na śmierć z ręki człowieka takiego samego pokroju jak on miał,kochającą żonę i syna,wysoką pozycję w armi rzymskiej,sukcesy na polu bitwy i co najważniejsze zaufanie Marka Aureliusza który wzamian za zasługi i wierność wobec niego mianował Maximusa swoim następcą mimo iż prawowitym następcą tronu był jego syn Kommodus. Po śmierci cesarza Kommodus sprawia że życie tytułowego gladiatora zmienia się i wszystko musi zaczynać od zera. Przez ciężką pracę , uparty i twardy charakter mozolnie odbudowuje swą pozycję, czego dowodem jest tryumf w ostatniej walce z samym cesarzem (Kommodusem). Zwycięstwo Maximusa symbolizuje wygraną wartości moralnych nad chorymi ambicjami. Ten film to piękna opowieść wręcz przepełniona emocjami (napięcie podczas walk gladiatorów czy wzruszająca scena śmierci Maximusa to tylko niektore z nich) o życiowym przesłaniu że przez upór i determinację można osiągnąć wyznaczony cel.

ocenił(a) film na 6
darthbergi

To żaden wybitny film, tak jak autor stwierdził, jest to typowy hollywoodzki płytki obraz z oklepaną historyjką. Postacie tu są jednowymiarowe, jest superbohater rozkładający swych przeciwników (nawet po kilku) który ma dobre serce i ostatecznie daruje im życie, jest i zły cesarz ogarnięty żądza władzy.
Za co film dostał Oscara? Za co Crowe dostał Oscara?
Oprócz oprawy wizualnej nie widzę w tym filmie nic. Akademia ma to do siebie że raz nagradza film ambitne np. To nie jest kraj dla starych ludzi, a drugi raz dobrze zrobione filmy rozrywkowe (Gladiator, Slumdog).
Moja ocena 6/10

użytkownik usunięty
zinedine

a mi się podobał - za sceny walki, za (no niech będzie) wzruszającą fabułę
i za muzykę zimmera

10/10......

ocenił(a) film na 6
zinedine

No może przesadziłem ze słowem płytki, ale na pewno daleko do słowa ambitny.

zinedine

Ze słowem płytki, czy bez emocji to koledzy na pewno przesadzili. Aczkolwiek film moim zdaniem naprawdę bardzo dobry, jednak nie jest Arcydziełem.

ocenił(a) film na 9
zinedine

Za co? I ty się jeszcze zastanawiasz?
A poza tym postacie jednowymiarowe? O czym ty w ogóle tutaj mówisz...
I do tego troszkę przegiąłeś, z tym, że zły cesarz, był to typowy cesarz, w
tamtych czasach często pozbywano się konkurentów w ten sposób, nie był on
okrutniejszy od swoich poprzedników, a poza tym dla ludu chciał dobrze...
Widzę, że w ogóle się nad tym filmem nie zastanowiłeś i nie gadaj głupot,
że jest płytki, bo w ten sposób można by wiele filmów określić... podaj
chociaż jeden przykład płytkości tego dzieła!!
A poza tym Maximus nie rozkładał wszystkich swoich przeciwników, kilka razy
mógł zginąć nawet podczas bitwy... a poza tym był chyba generałem wojsk
Rzymskich więc jak mógł by nie umieć walczyć?!

Geralt16

Świetne spostrzeżenie. A jaki był Neron?? Jaki był Kaligula?? Byli tak samo okrutni jak Kommodus.

ocenił(a) film na 6
klejstos31

Jaki by nie był Neron czy Kaligula. Ojciec Komudusa był dobrym cesarzem, zresztą nie oto chodzi. Prawda jest taka że Maximus to człowiek idealny, szlachetny rycerz, wzór cnót, czysta dobroć a Komodus to szarlatan, bez serca. Ich postacie mają tylko jedną barwę albo białą albo czarną, nie ma żadnych odcieni szarości, a przecież do cholery nie ma ludzi idealnych. Dla mnie portret psychologiczny postaci w tym filmie leży. Czemu Crowe dostał Oscara za zagranie tak mało ciekawej postaci, odrealnionej, zresztą mimika jego twarzy w tym filmie nie mówiła zbyt wiele. Za nazwanie tego filmu płytkim już przeprosiłem, to zbyt mocne słowo. Dla mnie ten film to tylko dobre kino rozrywkowe nic więcej, takie filmy też są potrzebne i lubię je oglądać. Zastanawia mnie tylko, czy te nagrody zostały przyznane sprawiedliwie. Chociaż patrząc na liste nominowanych to wygląda ona słabo, gdzie jest Requiem dla snu, według mnie film znacznie ciekawszy od wszystkich nominowanych (pewnie spowodowane jest to kategorią wiekową filmu).

ocenił(a) film na 6
zinedine

Ludzie lubią ten film z tych samych powodów jakie wymienił micmur.
Porównał bym to do pięknej kobiety, która nie ma ciekawej osobowości ani charakteru, służy tylko do zaspakajania żądzy :)

ocenił(a) film na 9
zinedine

jak to nie ma szarości?
Kommodus był w gruncie rzeczy zły, ale z perspektywy Maximusa, bo np. dla
plebsu był dobry, chwalono go tam i uwielbiano... świetny jest ten moment
ciszy po śmierci Kommodusa... lud nie wie co zrobić, w końcu właśnie
zginął cesarz, który chciał dla niego dobrze...
Za to nie był dobry dla senatorów i jak słusznie zauważył wszyscy oni
jadali lepiej niż plebs i mieli lepsze życie... Chciał też rządzić sam,
tak jak wielu jego poprzedników i choć realną władzę sprawował to chciał
się też pozbyć "złudzenia" jakim był Senat...
A Maximus... tak on jest szlachetny, typowy bohater... w 80% filmów
głównemu bohaterowi trudno coś zarzucić... A Maximus bywał czasem
okrutny, właśnie gdy walczył na prowincji na arenie, bez litości zabijał
swoich przeciwników, którzy nie mogli się przecież równać z rzymskim
generałem...
Nie zaniechał on także zemsty, choć gdyby chciał nigdy nie musiałby
jechać do Rzymu... tak więc idealnie biały to on nie był, tak jak
Kommodus czarny...
A co do aktorstwa, to wiesz, dla mnie aktor nie musi wyrażać wszystkiego
mimiką, np. taki Denzel Washington wszędzie prezentuje taką samą minę, a
w każdej roli gra bardzo realistycznie... tutaj chodzi raczej o
wpasowanie się w postać, co Russel zrobił znakomicie, w pełni zasługując
na Oscara... choć i Joaquin Phoenix powinien go dostać za rolę
drugoplanową... ta postać to po prostu perełka w jego filmografii

Geralt16

To wszystko w zasadzie prawda, ale pokazane strasznie łopatologicznie. Wszyscy MUSZĄ zrozumieć wszystko w 100%. Dla mnie za łatwy.Wszystkie chwyty "pod publikę" zostały skrzętnie wykorzystane. Jasno widać, że film ma zarabiać duże pieniądze i po to został zrobiony.

ocenił(a) film na 9
artram

jeśli chodzi o dochodowość, to raczej jako film pod publikę bym określił
"Mission Impossible 2" właśnie z 2000r. a jeśli by iść tym tokiem myślenia
to właściwie filmy takie jak "Titanic", "Park Jurajski", "Top gun", nawet
"Uwierz w ducha" czy nawet (!) "Król lew" są nastawione na zarabianie
pieniędzy... właściwie jak każdy film... bo co za producent chce dokładać
do filmu, żeby tylko o nim nie powiedziano, że robi filmy, które mają
przynosić zyski?

Geralt16

Oczywiście większość tych filmów ma wyłącznie zarobić jak najwięcej.Dlatego tak mało ambitne to produkcje.Zaczyna się od sondażu rynku,więc tak naprawdę czasem tylko przypadkowo znajdzie się tam coś z dzieła sztuki. Główne przesłanie to wpłaćcie za bilety, będzie widowisko.
Nie ma się co dziwić lud żąda chleba i igrzysk.

ocenił(a) film na 9
artram

tak poza tematem: a jak się trafi jakiś film, który jest warty obejrzenia i
nie nastawiony na zysk to go się od shitów wyzywa;d

ocenił(a) film na 9
artram

wiesz kultura masowa różni się od "wyższej" i nie ma tutaj co płakać... tak
już jest, że to co nie przynosi zysku nie ma racji bytu a tym bardziej
film... ja na przykład uznaję "Gladiatora" za arcydzieło i dostrzegam w
nim elementy, które zasługują na zapamiętanie... ileż to mądrych słów
niesie ze sobą ten film... ja zapamiętałem z niego mnóstwo cytatów:
"Ale jeszcze nie teraz... jeszcze nie"
"Nazywam się GLADIATOR"
i wiele wiele innych... żaden film nie wywarł na mnie takiego wrażenia!
szczególnie podoba mi się surrealistyczny świat widziany oczami Maximusa...
To nie jest tylko dla przeciętnego widza i nie ma tylko przynosić zysków,
choć i na nie zapewne twórcy liczyli...
panem et circenses

Geralt16

Część piękna jest zawsze w oku patrzącego.

Surrealistyczny świat to kawałek dobrej roboty, szkoda że doklejony do reszty. A może to reszta doklejona do tego obrazu.

ocenił(a) film na 6
Geralt16

Zgadzam się z artramem, z tobą geralt nie do końca. Komudus był do szpiku zły i tak każdy WIDZ (bo to my go oceniamy) go odbiera, lud go może go i kochał bo przywrócił im igrzyska, lecz inni znali o nim prawdę. Z okrutnością Maximusa tez się nie zgadzam, był Gladiatorem musiał robić to co robił, tak przemawiała przez niego złość ale za to że musi walczyć.

"świetny jest ten moment ciszy po śmierci Kommodusa... lud nie wie co zrobić, w końcu właśnie zginął cesarz, który chciał dla niego dobrze... "
tu przesadzasz, jakby na twoich oczach działyby się takie cyrki że cesarz walczy z gladiatorem i w wyniku tego umiera, to też byś zaniemówił z samego faktu cesarskiej śmierci a nie z żalu że umiera ci dobry cesarz.

ocenił(a) film na 9
zinedine

no co do tego ostatniego... to hmmmm... czy takie znowu cyrki? przecież
cesarze bywali często "gośćmi" aren... a Kommodus ten prawdziwy- nie
filmowy- występował na nich przez 11 lat swojego panowania, oczywiście
walki były ustawione... a co do tego... masz rację, że wszyscy co go
znali osobiście wiedzieli jaki jest... ale lud go uwielbiał, dla niego
był lepszy niż M. Aureliusz, filozof i wojownik... a zaniemówili z
pewnością z powodu żalu ze straty "dobrego" cesarza...
A Maximus... no niby był całkiem idealny ale z pewnością był też okrutny
i choć darował życie Tygrysowi z Galii to zrobił to tylko po to, aby
rozgniewać cesarza, przeciwstawić mu się... a właśnie jeszcze do wad jego
zaliczało się dążenie do celu "po trupach" (nie myślałem, że będę
kiedykolwiek musiał tak się wyrażać o moim ulubionym bohaterze
filmowym)... ponieważ ileż to osób zginęło przez jego prywatną zemstę?
porachunki z cesarzem? no bo co prawda cierpiał senat z powodu Kommodusa
i może Lucilla, ale za to lud był szczęśliwy, armia
nie musiała prowadzić bezsensownych wojen o nowe ziemie tak jak za M.A. A
tu przychodzi taki gladiator i robi przewrót, zabija cesarza i oddaje
władzę w ręce senatu... hmmm a gdyby Grakchus się nie okazał
najuczciwszy...? Mogło to się dla wielu źle skończyć... a wszystko przez
prywatne porachunki... czy to jest ideał człowieka? Maximus był bohaterem
, ale święty nie był, miał też wady! tak samo jak Kommodus zalety też. Te
dwie postacie idealnie się wypełniają, są nierozłączne, dlatego obie
musiały zginąć na końcu... To tylko moje zdanie, nikomu go nie narzucam,
więc myślcie co chcecie, dla każdego to prywatna sprawa ;)

Geralt16

Nie można dyskutować o charakterach, bo postacie są nieokreślone. Nie wiadomo czy Maximus, śmiał by sie z dowcipu, czy zachwycił się zachodem słońca, jak reagował na ból głowy? Nie ma nigdzie rozważań religijnych, które były treścią życia tamtych ludzi.
Mistycyzm, wyrocznie, zaduma nad pięknem i zmiana charakteru z upływem czasu tego nie ma w grach komputerowych i widowiskach, widocznie słabo się sprzedaje.

ocenił(a) film na 9
artram

ale jakie to ma znaczenie? wg mnie właśnie o to chodzi, że nie wiemy czy by
się śmiał itd. On jest tylko w naszej wyobraźni, nigdy nie istniał... więc
chyba lepiej jest tak, jak możemy sami trochę wyobraźnię uruchomić!
A mistycyzm w tego typu filmach jest dosyć częsty... a krótkie rozważania
są... "Błogosławiony Ojcze..." itd, wiem, że jego wiara nie miała nic
wspólnego z chrześcijaństwem, ale sama sekwencja jak idzie przez zboże do
rodziny... właśnie: gdzie? gdzie on jest? czy to raj? przecież te pola
pełne zboża to są jego rodzinne strony... czy to może tylko przedśmiertne
wyobrażenia (dla mnie raczej to pierwsze)... Mistycyzm masz tu jak na
dłoni... i najpiękniejsze jest w tym filmie to, że świat jest często
pokazywany z perspektywy Maximusa... wtedy, gdy zabierano go do szkoły
niewolników, na początku filmu też... i w ogóle... Ja ten film czuję całym
sobą!

Geralt16

Twój entuzjazm przynosi ci chlubę. Jeżeli potrafisz zastosować te uczucia w swoim realnym życiu. Jeżeli coś pozytywnego zacznie się dziać w twoim otoczeniu. Może nawet stworzysz coś własnego. To w twoim przypadku film spełni rolę prawdziwego dzieła sztuki. Powodzenia!

ocenił(a) film na 9
artram

dla mnie jest właśnie dziełem sztuki! :) i dlatego staram się tak go
bronić... choć oczywiście rozumiem i szanuję to, że może się nie podobać
wielu osobom.

Geralt16

Zdarza się w życiu, że młodzieniec zapała czystym uczuciem
do kobiety pięknej,choć pustej i wyrachowanej.

ocenił(a) film na 9
artram

zdarza się też w życiu, że stary głupiec nie doceni pięknej kobiety,
uważając ją za pustą z powodu jej urody...;)

Geralt16

Na głupotę nie ma lekarstwa w żadnym wieku.
Z wiekiem przybywa doświadczenia, ale nie wszystkim. Tylko osobom otwartym na inne poglądy. Mam prośbę : zakończmy na tym Gerald16, chyba , że musisz mieć ostatnie słowo.

ocenił(a) film na 1
Geralt16

Faktycznie, wiekopomne myśli.

ocenił(a) film na 10
darthbergi

oglądałem filk kilka razy, zawsze mnie wciągał do samego końca, dla mnie bomba, 10 :)

darthbergi

Film widowiskowy. Ale czy po latach zostanie z niego cos więcej niż postarzałe, wyblakłe opakowanie. Moze parę scen... Niewiele.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
shamar

Wybija się nad "Króla Artura" czy "Quo vadis", wow, co za osiągnięcie. Według mnie taki "Sekret księgi z Kells" bije "Gladiatora" pod każdym względem: staranności i pomysłowości wykonania, muzyki, nakreślonych postaci, historycznego realizmu (tu to parokrotnie) i odpowiednio przedstawionych wartości. No i nie gra nikt z nażelowaną fryzurą.

ocenił(a) film na 9
_Andrzej_

Nie widziałem. Ale Gladiatora uwazam, mimo zakłamania i prostackiej , ckliwej historyjki, za dobry film, ba nawet bardzo dobry.

Wystarczy popatrzec na te wymienione przez Ciebie i np. Scottowe " Krolestwo..."

ocenił(a) film na 9
_Andrzej_

Ja pier**** bajeczka lepsza od tego wybitnego filmu?
"staranności i pomysłowości wykonania"- a co Gladiator to na szybko
robiony i bez pomysłu?? Wiesz czemu inne filmy opowiadające o tym
okresie nie przyjęły się tak dobrze?? A dlatego, że Scott po części
zrobił ten film surrealistycznym, te sceny w Elizji (?) i w ogóle...-
"Jeszcze nie teraz... jeszcze nie", a poza tym, gdzie tu brak
staranności, twoja bajeczka to dno przy Gladiatorze... czy samo to, że
dla aktorów uszyto 10 tys kostiumów i 500 tunik gladiatorskich, a Russel
miał na sobie 12 kompletów uzbrojenia nie przemawia do ciebie? I ty
widzisz tu brak pomysłowości... jak już wspomniałem sama surrealistyka
jest w tym filmie pomysłowa...
Muzyka... no tu to przegiąłeś!!! Każdy ci powie, że soundtrack Zimmera to
klasa sama dla siebie, zresztą stał się najlepiej sprzedającym się
soundtrackiem w historii kina! (przynajmniej do 2000 roku a czy go ktoś
do dziś prześcignął- nie wiem)... to oznacza, że zdecydowanej większości
się podobał... no ale nie takiemu krytykowi jak tobie!
Nakreślone postacie... powiedz co ci w Gladiatorze nie pasuje... bo już
nawet nie chce mi się o tym pisać!
Historyczny realizm... nie no ten twój sekret to jest zgodny historycznie
jak cholera!!! A poza tym żaden z tego typu filmów nie jest nigdy zgodny
z historią choćby w 60%... tak, nawet taka Troja czy 300!
Realizm... no tak Rzym pewnie nie istniał, tylko jest wymysłem jakiegoś
tam pisarza... zero realizmu, w ogóle scenografia nie taka, bo w Rzymie
było jak w Nostromo... i jeszcze do tego w ogóle stroje nie takie jak
nosili... bo nie mają nic z Nike... (to ironia jakbyś jej nie zrozumiał)
Odpowiednio przedstawione wartości... hmmm poczytaj troszkę tego tematu u
góry coś więcej o tym pisze...
"No i nie gra nikt z nażelowaną fryzurą" nie no to jest czynnik, który
nie może zajść, żeby powstał dobry film, jak ktoś się z żelem by pojawił
to już film jest istny kicz... a w tej twojej bajeczce nikt nie gra,
tylko głos podstawiają
Wybija się nad "Króla Artura" czy "Quo vadis- tego z pewnością nie można
powiedzieć o tej twojej bajeczce!

ocenił(a) film na 1
Geralt16

Kostiumy i scenografia "Gladiatora" wyglądają jakby były ściągnięte z najtańszego podręcznika do historii (choćby było ich nawet pięćdziesiąt tysięcy). Kadry "Księgi z Kells" nawiązują natomiast do iroszkockiej miniaturystyki o której tak na poważnie mówi się dopiero na studiach. Poszczególne sceny na przykład zawsze rozgrywają się w centrum kadru, a pod koniec mamy nawet minitryptyk.

Jeśli chodzi o postaci nie odpowiada mi że Russell jest dobry ponieważ nie chce władzy, a Commodus jest zły bo chce. Amerykanie strasznie nie lubią służby państwowej muszą więc znaleźć sobie usprawiedliwienie, że ktoś ich do niej zmusza.

Wiem, że zapewne 90% użytkowników tego portalu uważa gościa, który ledwo jest w stanie sporządzić poprawny zapis nutowy za geniusza muzyki, natomiast dla mnie istotnie jest to wyznacznik czyichś umiejętności, nie wiedzieć czemu.

_Andrzej_

"Amerykanie strasznie nie lubią służby państwowej muszą więc znaleźć sobie usprawiedliwienie, że ktoś ich do niej zmusza." - pokaż mi TYLKO JEDEN kraj który lubi 'służbę państwową'. To po pierwsze. Po drugie, znalazł się znawca kultury Amerykańskiej. Byłeś w ogóle kiedyś w Stanach? Gwarantuję Ci, że jakbyś tam pojechał to i byś już został, albo przynajmniej nie chciał wracać.
Poza tym czemu jak jakiś film jest robiony przez Amerykanów i komuś się nie podoba, to od razu mówi się, że Amerykanie to zrobili sobie film, żeby coś sobie usprawiedliwić. Przecież to jest taka BZDURA, że się w głowie nie mieści! A może po prostu chcieli zrobić świetny film? Nie pomyślałeś o tym? A może właśnie to Ty szukasz NA SIŁĘ usprawiedliwienia tego, że ten film jest według Ciebie słaby. Twoje argumenty to są z księżyca, że szkoda słów. Ja go za Arcydzieło nie uważam, ale ma u mnie bardzo mocne 8/10. Jednak strasznie irytuję i frustruje mnie takie gadanie jak Twoje. Amerykanie to, Amerykanie tamto. "O patrzcie, ale nędzny film! Amerykanie to jak zawsze chcą sobie zrobić wymówkę" - to jest dopiero żenujące i niezgodne z prawdą, czy to historyczną czy jakąkolwiek. A i jeszcze taka mała rada - jak oglądasz film to skup się na filmie i zagadnieniach go dotyczących. A nie mieszasz w to jakieś swoje głupie teorie o tym po co ktoś zrobił ten film. Bo już widzę, jak Ridley Sccot i David Franzoni usiedli sobie z cygarem w ręku i po chwili Ridley powiedział: "Ty David słuchaj, zrobimy sobie film, o tym jak to źle jest służyć dla naszych podwładnych, ale jednocześnie pokażemy, że nas do tego zmuszają". Mam nadzieję, że załapałeś ironię tego ostatniego zdania. Wybacz, ale naprawdę uważam, że nie wiesz o czym piszesz, a jeśli wiesz, to nie wiem co bierzesz, ale nieźle kopie.

shamar

Wulgaryzmy, infantylna emocjonalność i ataki ad personam jakie znajduję w twoim wpisie nie zachęcają do dyskusji. I jeszcze toto wymyśla od "dzieci".;)))) Smiechu warte.

ocenił(a) film na 9
darthbergi

Nic tu nie było robione na siłę, a tym bardziej nic tu nie "powinno". Nawet film o Hitlerze nie musi być realny, co udowodnił Quentin Tarantino kręcąc przewrotne "Bękarty wojny". Emocje aż kipią z Gladiatora i trudno aby było inaczej zważywszy na porywającą oprawę audiowizualną i standardową, ale świetnie odegraną przez aktorów historią. Gladiator to nie tylko Crowe (kontrowersyjny Oscar), to przede wszystkim Phoenix, i Reed, a ponadto Harris i nawet Nielsen w roli Lucilli. Aktorstwo najwyższej klasy. Oczywiście w myśl zasady, że nic tu nie "powinno", ścieżka dźwiękowa Zimmera nie musi podobać się wszystkim, są różne gusta, ale gusta gustami, a muzyka muzyką. Jakby nie patrzeć muzyka z Gladiatora poruszyła miliony i chyba o to chodzi. Może nie jest to z muzycznego punktu widzenia majstersztyk, czy dzieło wybitne, ale na pewno jedno z ciekawszych osiągnięć w amerykańskiej muzyce filmowej, w której obraz, wydarzenia ściśle współgrają z muzyką. Stąd też niezapomniany klimat tego obrazu. Miejsce w gronie typowych hollywoodzkich obrazów, które Gladiator niewątpliwie zajmuje, nie czyni z niego automatycznie dziełem przeciętnym, co to to nie. Wszystkie sceny, które z pozoru stanowią tandetne chwyty (śmierć cesarza, bohatera, płomienne przemowy, patos) zrealizowane są z wyczuciem godnym mistrza. Co do tych czarno-białych postaci, że ten "dobry" to wzór i róg obfitości najszlachetniejszych cnót, a ten "zły" to szarlatan, zarzut ten staje się powoli nudny, tym bardziej, że pojawia się on przy okazji właściwie wszystkich gatunków filmowych, co graniczy powoli z absurdem. Pomijając już sam fakt, że ów "bezczelny" wzór cnót, to postawa typowo archetypowa, symboliczna, pojawiająca się w dziełach sztuki (wybitnych i nie wybitnych) właściwie od jej zarania, to co u diabła komu przeszkadza to, że w hollywoodzkiej megaprodukcji kostiumowej, postaci są jednowymiarowe? Co to w ogóle za naciągany zarzut wobec takiego widowiska? Gdyby zekranizowano "Pieśń o Rolandzie", też mielibyście pretensje o to, że Roland jest zbyt szlachetny i rycerski? To postawa, którą rzuca się w wir tragicznych wydarzeń. Taka ma być! To nie kino psychologiczne.

I nie jest to tylko pusty, widowiskowy krwawy spektakl. Na pewno jest to spektakl, który przede wszystkim miał imponować swoim rozmachem, dlatego co niektórym malkontentom, ten "bezczelny" rozmach i "niewybaczalna" niezgodność historyczna, przeszkodziły w bardziej wyrozumiałym i szerszym spojrzeniu na dzieło Scotta. Myślę, że artykuł Szymona Wróbla pt. "Spektakl władzy absolutnej", zamieszczony na Filmwebie, jest źródłem, którym warto posiłkować się przy okazji każdej dyskusji o Gladiatorze i ciekawym tekstem, który może (ale nie musi) rozwiać wątpliwości co do tego czy Gladiator jest pustym widowiskiem czy kryje się w nim coś więcej. Zgadzam się z postawionymi tam tezami, a niektóre wybiegają być może za daleko, niemniej jednak warto przeczytać.

Gladiator to kapitalny film, nie wybitny, przynajmniej nie w całości, ale to wielkie kino, wielkie kreacje, spektakl najwyższej klasy.

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

Przyznaję się do niebycia w Stanach i tego, że wiedzę o nich czerpię głównie z filmów. A w zdecydowanej większości amerykańskich filmów jakie widziałem urzędnik państwowy jest postacią negatywną. Nie wiem więc co robią ich twórcy, skąd wiesz na przykład, że po przeczytaniu scenariusza nie mówią "brakuje złego urzędnika".

Jeśli chodzi o "Pieśń o Rolandzie" to jest to dobry przykład czego brakuje "Gladiatorowi". Roland o ile pamiętasz wcale nie został rzucony w wir wydarzeń a wziął w nich udział dobrowolnie. Parenetyczność Rolanda jest oczywista, a Maximusa? Wyobraź sobie polityków którzy najchętniej pochodzili by sobie po trawce, a obowiązek ... no tak, czasami trzeba. I, powiedzmy, jeśli poszperać w starszych filmach to poziom umiejętności Russella jest niski, zwłaszcza kwestie mówione przychodzą mu z olbrzymim trudem.

Wspomniany artykuł czytałem, o ile dobrze pamiętam jedną z jego tez jest to, że film krytykuje amerykańskie społeczeństwo żądne "igrzysk". Teoretycznie więc jako kibic piłkarski powinienem czuć zażenowanie, że w ogóle oglądam jak ci wszyscy mili ludzie tak się męczą żebym ja miał rozrywkę? A gdy Russell mówi "jeszcze wam mało" powinienem spuścić głowę i powiedzieć "tak, to też o mnie"? Obecnie jednak sportowcem zostaje się z wyboru i robią to ludzie którzy pragną też uznania tłumów. Choć może w Ameryce dalej do tego zmuszają, któż wie?

_Andrzej_

"Przyznaję się do niebycia w Stanach i tego, że wiedzę o nich czerpię głównie z filmów." - po takim zdaniu to ja już nie mam pytań.
A smak potraw to poznajesz po spróbowaniu, czy po wyglądzie?

ocenił(a) film na 9
Dances_with_Life

a to trzeba w USraju bywać, zeby oceniac ich filmy ? Rozumiem, ze taki burzuj jak ty lata co wakacje tam ?

shamar

Shamar kompletnie nie zrozumiałeś mnie to raz, a dwa nie dopisuj mi czegoś czego nie powiedziałem. Wskaż mi zdanie, tu i teraz, w którym mówię, że aby oceniać filmy to trzeba być chociaż raz w Stanach. Teraz wielkimi literami, żeby było bardziej widoczne - WSKAŻ TO KONKRETNE ZDANIE.

Jeśli jednak dalej będziesz miał problemy z czytaniem ze zrozumieniem, to postaram się już wyjaśnić to dokładniej. Chodzi mi o to, że jak można oceniać społeczność Amerykańską na podstawie filmów stworzonych przez nich? Przecież to są tylko filmy (w większości fikcja), a nie dokumenty o społeczności Amerykańskiej. No ludzie myślcie trochę.

Mam na myśli to, że wszyscy tak narzekają na Amerykanów i Amerykę, tylko wieje tutaj straszną hipokryzją bo w ulubionych filmach mają od chuja filmów właśnie z stamtąd i przez nich stworzonych oraz dodatkowo wymyślają jakieś niestworzone bzdury i opierają się na jakichś wymyślonych stereotypach na ich temat. Ameryka ma wszystkiego (względnie wszystkiego) więcej od reszty krajów zwłaszcza z Europy (i na świecie), i dlatego ludzie często mylą to z jakąś 'kulturą narodu', że się tak wyrażę. Na przykład ostatnio natknąłem się na zdanie pewnego użytkownika, że taki film jak "Skazani na Shawshank" ma cyt. "typowe hollywoodzkie zakończenie", po czym dodał hollywoodzkie=sztamponowe. No to sorry, ale o czym my tu mówimy? W takim razie jakie to jest "poliszowskie zakończenie" (w sensie, że Polskie)? Jakie jest "niemieszowskie zakończenie" (Niemcy)? Jakie to jest "fińskoszowskie zakończenie" (Finlandia)? itd. No słucham! Amerykanie mają przynajmniej styl (mówimy ciągle o filmach, nie dajcie się zwieść z tropu), o Amerykanach przynajmniej się pisze, słyszy, ciągle mówi o ich dziełach (filmowych), więc wybaczcie, ale nikt mi nie powie, że gdzieś na świecie robią lepsze filmy niż właśnie tam. A, że robią ich bardzo dużo, to i tzw. 'szmir' jest więcej, niż na przykład w Polsce (chociaż nasze kino jest tak denne, że tutaj można by polemizować), czy gdzieś indziej w Europie czy nawet na świecie. Nawet tzw. Bollywood, powiecie mi skąd się wzięła taka nazwa? - pytanie retoryczne.

To się nazywa HIPOKRYZJA z Waszej strony mili państwo.

I jeszcze na koniec, żeby była jasność - nie twierdzę, że Stany Zjednoczone to jakiś najpiękniejszy kraj na świecie, ma również mnóstwo wad, jest wiele piękniejszych krajów, ale jedno wiem na pewno - lepszego 'filmowego' kraju/narodu nie było, nie ma i nie będzie.
Mam nadzieję, że pokazałem Tobie i innym jakie mam spojrzenie na sytuację, i że nie chodzi o wychwalanie całego narodu Amerykańskiego, ale musiałem stanąć w obronie po twierdzeniach, że tam filmy są złe i słabe, czy (o zgrozo!) 'hollywoodzkie', oraz tego, że nie ocenia się narodu po obejrzeniu filmów, ponieważ one są zrobione PRZEZ nich, a nie O NICH. Capish?

Przepraszam, za lekki off top, ale musiałem 'wyrzucić' to z siebie:) Pozdrawiam i spójrzcie PRAWDZIE (tej filmowej) w oczy.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

Jak to nie o nich. Skoro w wielu amerykańskich filmach pojawiają się podobne idee to można zaryzykować tezę, że duża część Amerykanów tak uważa.

Wiem ile amerykańskich filmów mam w ulubionych (no dobra nie wiem, ale sporo). Wiem też jednak ile z nich powstało dzięki importowi pomysłów i wykonawców z innych krajów (w tym od licha brytyjskich aktorów). Taki "Lawrence z Arabii" na przykład od lat figuruje w rankingach najlepszych amerykańskich filmów, a jak popatrzeć po obsadzie to ni ich widu ni słychu. I, mogę na szczęście powiedzieć, o ile amerykańskie filmy znam i oglądam o tyle reszta ich kultury jest dla mnie niezbyt atrakcyjna.

_Andrzej_

A no teraz to i ja ci częściowo przyznam rację. Owszem, ich kultura sama w sobie, nie jest niczym porywającym - to nie ulega wątpliwości. Tutaj się zgadzamy.

Jednak jakie to idee występują w filmach amerykańskich, a które nie występowałyby gdzieś indziej na świecie? - to mnie bardzo ciekawi i czekam, że rozwiniesz swoją myśl.
I znowu wracamy do kwestii, "więcej filmów, więcej szmir", tak i "więcej filmów, więcej powtarzających się idei". Ciężko po tylu latach odkąd powstało kino, wymyślać co raz to nowe rzeczy. Quentin Tarantino powiedział w pewnym wywiadzie cyt. "wszystko co miało powstać w kinie już powstało, teraz tylko trzeba wygrzebać wszystko co najlepszego z tego co już jest i stworzyć coś wyjątkowego". Trudno się z nim nie zgodzić.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
shamar

"...ale jedno wiem na pewno - lepszego 'filmowego' kraju/narodu nie było, nie ma i nie będzie. "

Tylko dlatego, ze tam jest biznes, tam jest kasa. Tam głownie kinematografia to przemysl a nie sztuka. A prawda jest taka, ze , sporo karjów, moze sie pochwalic swietnymi filmami. Tylko, ze oni nie mają takich mozliwosci jak Amerykanie.

shamar

"Ale jak nie mozna oceniac mentalnosci ludzi do ktorych film jest kierowany?" - tylko zauważ proszę, że przecież oni nie tworzą danego filmu tylko dla jednej grupy społecznej - w tym wypadku do swojego narodu. Oni tworzą film dla wszystkich ludzi na świecie. Każdy człowiek może go obejrzeć i żaden reżyser nie robi filmu na przykład tylko dla czarnoskórych lub tylko dla Amerykanów. Jeśli na przykład Roman Polański czyli Polak robi film w Stanach, to do kogo on kieruję ten film? Do Polaków, Amerykanów czy do wszystkich odbiorców? Moim zdaniem do wszystkich.

"Ale kto tu mówi, ze kazdy amerykanski film to hollywoodzkie gówno w najgorszym znaczeniu?" - akurat jak zaznaczyłem, zrobiłem lekki off top, i tutaj mówiłem o tych wszystkich, którzy podobni są do użytkownika, którego przytoczyłem w swoim wcześniejszym poście. To nie było do Was jako, że Wy to powiedzieliście. Ogólnie pisałem na podstawie tego co już przeczytałem na różnych forach.

"Ale mało jest filmów amerykanskich o Amerykanach?" - a mało jest filmów polskich o Polakach? Mało jest filmów niemieckich o Niemcach? Nie odbierz tego 'naśladowania' Twoich wypowiedzi jako sarkazm czy coś w tym stylu, po prostu próbuję Ci uświadomić pewną rzecz, że to co ma miejsce w Stanach, również dzieję się w innych krajach, ale przez swój ogrom w tej branży to ze Stanów robi się kogoś gorszego.
Co do tych komedii to jak najbardziej się zgadzam (są delikatnie mówiąc żenujące), ale szybko dla przykładu, przenieśmy się do Polski.
Komedie romantyczne, które są wręcz wysypką co roku w Polsce, nie pokuszę się nawet o stwierdzenie ile ich wychodzi, ale bardzo dużo, a co sobą reprezentują? SZAJS i KICZ - jak już to zostało użyte. A już na pewno nie reprezentują nas Polaków takich jak przedstawia nas rzeczywistość, czy nawet nie reprezentują tego jak chcielibyśmy być postrzegani. Dlatego, czemu uważasz, że w Stanach robią coś 'pod siebie'?

"Tam głownie kinematografia to przemysl a nie sztuka." - a widzisz i to jest coś w czym na pewno masz rację. Tylko, żeby była jasność. Dobrze, iż zaznaczyłeś, że "głównie" (bo jednak nie wszystko), ale przydałoby się również dodać do tego stwierdzenie, że: "Tam W DZISIEJSZYCH CZASACH głownie kinematografia to przemysl a nie sztuka". Bo jednak umówmy się, kiedyś, tak do początku powiedzmy 2001 roku, filmy w zdecydowanej większości to jednak była sztuka, taka prawdziwa. Teraz można policzyć to na palcach jednej ręki, jednak to co zrobili Amerykanie tam w latach wcześniejszych nie może pójść w niepamięć, dlatego nie możemy generalizować. Oddajmy cesarzowi co cesarskie.

"Moge sobie wyrobic zdanie o narodzie ogladając ich filmy..." - no nie będziemy się kłócić, bo nie od tego jest to forum, ale ja się z tym nie zgadzam. Moim zdaniem nie można sobie na podstawie tego wyrobić zdania o danym narodzie - PRAWDZIWEGO i ZGODNEGO z rzeczywistością zdania.

Choćby dlatego, że występują tam niesamowite skrajności. Sam napisałeś, że cyt. "Skoro ktoś robi prostacki film z pierdzącymi gagami i ludzie na to chodzą i zrywają boki ze smiechu , to mozna ocenić jaką mają głebie mentalną czyz nie?".
I teraz tutaj równie dobrze ja mogę napisać: "Skoro ktoś robi genialny film z niesamowitymi kreacjami aktorskimi i ludzie na to chodzą i się nim zachwycają, to można oceniać jaką mają głębie mentalną czy nie?"
I znowu proszę, żebyś nie odebrał tego naśladowania jako coś złośliwego, tylko po prostu staram się jak najlepiej to zobrazować i nie tyle odpierać Twoje zarzuty (ponieważ ciężko się nie zgodzić z tym co napisałeś jeśli chodzi o te komedie i 'sztukę dla kasy'), co po prostu chcę przedstawiać Ci medal z dwóch stron.

Powtórzę się po raz kolejny, co innego robione filmy 'O' kimś, a co innego 'Przez' kogoś. Jak turysta z Polski zabiję kogoś w Brazylii, to chciałbyś, aby ktoś powiedział: "Polska to naprawdę zły, zdegenerowany i beznadziejny kraj"? Tak to właśnie wygląda z Twojego punktu widzenia. Podkładając właściwie postaci - reżyser robi film z WŁASNĄ wizją, własnym spojrzeniem artystycznym, więc dlaczego podpisać się ma pod tym cały naród?

Bo niestety, tutaj nie działa powiedzonko - "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".


"A prawda jest taka, ze , sporo karjów, moze sie pochwalic swietnymi filmami. Tylko, ze oni nie mają takich mozliwosci jak Amerykanie." - pierwsza część zdania - tak to jest prawda, jednak o jakich możliwościach mówisz? Aby zrobić świetny film nie potrzeba nie wiadomo jak wielkiej kasy, więc na pewno nie chodzi tutaj o koszta. Więc co? Moim zdaniem możliwości są te same. Chęci, pasja, profesjonalizm i umiejętności (aktorskie, realizatorskie, reżyserskie, zdjęciowe, scenograficzne, reklamowe itd.) - to już inna bajka i na pewno nie można powiedzieć, że to wina Amerykanów, że oni to wszystko mają, a innym tego na przykład brakuję.


Dances_with_Life

Pisząc Ameryka robicie już błędne założenie, że coś takiego istnieje jak jednolita Ameryka, dlatego tak trudno cokolwiek udowodnić. Podziwiam szerokie spojrzenie Andrzeja i emocjonalny stan Geralt16, chociaż są to dwie skrajne postawy.
Ja odróżniam widowisko Gladiator, które nie ma jednego autora, a wielu udziałowców, nawet niewymienionych z nazwiska, od filmów autorskich gdzie reżyser chce powiedzieć coś od siebie. Wolę te drugie.

ocenił(a) film na 9
Dances_with_Life

Jednak o kase chodzi. Przykłady polskie - mamy dobrych rezyserów ? Mamy. Mamy dobrych scenarzystów ? tu gorzej ( ale mozna zatrudnic scenarzyste z zza granicy. Dobrych operatorów mamy... itd.

Mamy też mnostwo swietnych wydarzen w historii , ktore nalezaloby sfilmować. Wlasnie sfilmowac z rozmachem czyli za duze pieniadze. Ale tego nikt nie zrobi bo nikt nie chce wykladac 100 mln. $ na polski film, ktory moze sie nie zwrocic. Czyli o kase chodzi. Oczywiscie mozna by nakrecic amerykanski film o Polakach ale tam nie ma polskiego lobby.

A teraz filmy niehistoryczne : Czy taki Wiedzmin to nie jest idealny pomysl na film ? Szansa ( na film ), ktora została zmarnowana wlasnie przez budzet i niedorobionych filmowców. Szansa ( na gre ), która została wykorzystana i doceniona na swiecie, przy odpowiednich ludziach, odpowiednim budzecie.

A więc ( a tak ): Kasa w duzym stopniu decyduje o jakosci filmu.

shamar

Nie, nawet na tym forum filmy nie są sklasyfikowane według budżetu.
Jakie to by było proste płacisz więcej masz lepszy film!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem