Szczerze czytając tutaj komentarze, zastanawiam się czy oglądaliśmy ten sam film... Fabuła jest nijaka, "rodzinny dramat" Axela F. to jakaś farsa, zastanawiam się czy Eddy Murphy nie był zmęczony czytaniem tych wylewów ze scenariusza. Ciągłość akcji według starych części nie istnieje, ciągłe przeplatanie dennych scen łapiących za serduszko, ale chyba tylko jeszcze niepełnoletnich widzów, a być może nawet młodzieży by nie poruszyły... Pościg policyjny, który gdzieś tam jest w filmie, nie będę zdradzał kiedy, to jakaś farsa bez budżetu. Ja tu nie widzę, żadnego przyłożenia się do pierwowzorów. Jest parę nawiązań do starych części, ale to wszystko... Na plus jedynie mogę zaliczyć muzykę i, że swoje 5 minut mieli Tagart i Rosewood. Nic więcej w tym filmie na plus nie mogę zaliczyć. Będąc zupełnie szczerym, chyba lepiej jakby czwarta część nie powstała, jeśli tak ona ma wyglądać. Wolałbym jednak się zatrzymać tylko na świetnej jedynce i dwójce.