Jeżeli potraktujemy film jako alegorię społeczeństwa czy ludzkości w ogóle, to ma to sens. Zło się szerzy, rozpycha łokciami, a my się temu przyglądamy i nie reagujemy. Aż będzie za późno. Jeśli jednak rozpatrywać "Gości" wyłącznie w kategoriach mrocznego thrillera o parze zwyrodnialców, to już się nie trzyma kupy. No bo kto jest w stanie uwierzyć że jakikolwiek rodzic, w sytuacji zagrożenia życia jego dziecka, zamiast działać będzie siedział i płakał? I to w sytuacji gdy napastnik nie jest nawet uzbrojony. Bjorn z rodziną miał co najmniej dwie szanse na wydostanie się z pułapki, jednak z żadnej z nich nie skorzystał. A raczej chciał, ale dał się "przegadać" i udobruchać. Jak kolega, który usilnie namawia na piwo. a ty w momencie braku argumentów w końcu ulegasz w myśl zasady "no już niech będzie, jedno nie zaszkodzi". Tylko że to nie kolega chcący iść się z tobą napić, tylko para praktycznie nieznajomych ludzi, którzy bardzo dziwnie się zachowują, prowokując co rusz niezręczne sytuacje. Ja bym uciekał i myślę że olbrzymia większość ludzi na miejscu bohatera też. A tutaj widzimy totalną bierność, niemoc, niemal paraliż, który kończy się tragedią. Ja tego nie kupuję.
Na plus mogę dodać ciężki klimat filmu, napiętą atmosferę, która sprawia że chce się oglądać dalej, czekając z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. Może się spodobać, ale patrząc po opiniach na temat filmu widzę że ludzie mają ten sam problem z odbiorem co ja.