Film z pewnością robi wrażenie , jednak z ledwością dooglądałam do końca . Trochę nie odnajduję się w sytuacji tego zastraszanego małżeństwa , byli w sytuacji jeden na jeden, dlaczego miałabym przegrać ja? Co robił ten ojciec , w momencie kiedy ten facet szarpał mu żonę a tamta wycinała dziecku język ? Poza tym scena ta raczej niemożliwa i już mówię dlaczego . Byłam gdzieś w wieku tej dziewczynki , kiedy laryngolog podjął decyzję, że trzeba mi wyciąć migdałki , oczywiście na żywo , bo to lata 80 i typowe zadupie. Dwie pielęgniarki mnie trzymały i nie były w stanie mnie ogarnąć , w końcu lekarka odpuściła , bo tak dałam popalić . A tu jedna baba wycina język dziecku , które prawie nie walczy. Dalej- ostatnia scena- przecież to małżeństwo bezwolnie się poddało oprawcom . Gdyby skrzywdzono mi dziecko, to bym chyba rozerwała na strzępy , na pewno nie stałabym jak cielę. Jakoś nie mogłam się zdobyć na współczucie dla tej pary. Rozumiem zamysł tego filmu , jednak mnie nie przekonuje.