może "świadżka"?
Przy okazji tych nowych słów mam rozkminę, jak nazwać na tej fali kobietę szpiega? Szpieżka? Szpieżynka? Szpiegini? Szpiegunia? W wyścigu po najgłupszą nazwę nie mam tu swojego konia - ani konini
A jednak profesorowie językoznawstwa, tacy jak Bralczyk czy Miodek, twierdzą, że feminatywy będą się przyjmować, tak jak kiedyś przyjęła się "konduktorka", "malarka" czy nawet "lekarka", choć do mojej mamy niektórzy wciąż mówili "pani lekarz" to, "pani lekarz" tamto.
Ja nie jestem prawakiem, wręcz przeciwnie. Jedynie apeluję o zdrowy rozsądek i nietworzenie potworków językowych, bo nie ma takiej potrzeby.
Pod względem słowotwórczym przywołany w pytaniu feminatyw jest utworzony prawidłowo. Przyrostek -ini, który – wraz z oboczną formą -yni – jako jedyny tworzy w polszczyźnie wyłącznie żeńskie nazwy osobowe, dość regularnie pozwala derywować feminatywy od podstaw zakończonych na -ek, por. np. członek → członkini; marszałek → marszałkini czy potomek → potomkini. A zatem na tej samej zasadzie formant -ini utworzy żeński odpowiednik świadka, czyli świadkinię.
Formą świadkini posługiwano się w polszczyźnie już na początku XX w. W artykule opublikowanym w gazecie „Górnoślązak” z 1901 r. czytamy: Dr. Seyda: Czy świadkini może zeznanie swe zaprzysiądz?
Kiedyś posługiwano się też w polszczyźnie zwrotami wasze, waćpan czy aśćka, ale nie ma powodów, by powracać do zwrotów, które wyszły z użycia jako archaizmy.
Może wrócimy też do formy "zaprzysiądz", bo tak się mówiło przed wojną?
Zamiast przepisywać bezmyślnie internet lepiej pomyśleć samemu, najlepiej logicznie. A jak się przytacza czyjeś słowa, to wypada wziąć to w cudzysłów i podać źródło...