Film nawet ok jeśli chodzi o grę i akcję, ale 46 godzin?
No bez jaj, jak się latało po imprezach całą noc, po dniu pracy i jeszcze bez snu zaliczało after party to się dobijało do 40 godzin bez snu, jeszcze pijąc i tańcząc. I nikt zgonów nie łapał :D A tu kręcił korbą tyle, że w realu by naładował latarkę na 10 sekund świecenia, a nie respirator na 3 minuty i był śmiertelnie zmordowany.
najulubieńsze moje- za każdym razem te 3 a później 2 minuty trwały tak różną ilość czasu realnego, że czacha dymiła. I te 46h bez żarcia, picia za to z bieganiem szlag wie za czym... :D
Pewnie. Bo czas biegnie zawsze inaczej. :) No i podładowywać musiał zawsze chwilę przed końcem czasu. Nawet z psem gadał gdy czas dobiegał do ostatnich sekund. W końcu są jakieś priorytety w życiu. ;)