Bądźmy sprawiedliwi, pierwsza część była czymś nowym, nie często spotykanym. Z filmu biła świeżość i pomysłowość, a zderzenie dwóch odrębnych kultur było atutem tego filmu. Niestety trailer (pomimo popularności za oceanem) mnie osobiście się nie podobał. Owszem zręczność Chan'a i humor Tucker'a są niepoważalne, ale... brak w nich już polotu i zaskakujących momentów, które były także atutami pierwszej części. W tej części najlepsze były urywki ujęć, które im nie wyszły w trakcie kręcenia scen, pokazywane podczas napisów końcowych.