Jestem fanem pierwszych dwóch części przygód panów Lee i Cartera (przy czym naturalnie pierwszą odsłonę cenię wyżej niż drugą), toteż ponownie postanowiłem się z nimi spotkać. Nieco z obawą, gdyż nie byłem pewny, czy owa przygodę należało ciągnąć. Obawy okazały się słuszne...
Szkoda mi Jackiego. Chłop za późno przebił się do Hollywood. Nie prezentuje już (trudno się dziwić) klasy, którą zaprezentował w dwóch pierwszych częściach ?Pijanego mistrza?, ?Policyjnej opowieści?, czy patrząc na początki Hollywoodzkiej kariery (?Protectora nie liczę?) w ?Drace w Bronksie?, ?Atomowym uderzeniu??. Niestety jego popisów tu tyle co kot zasmarkał. Akcja jest zupełnie niemrawa, ciągnie się w nieskończoność i nudzi jak cholera. Producenci chyba stwierdzili, że trzeba zamaskowac owe niedoskonałości infantylnym humorem ze strony Chrisa ?wytrzeszczam gały? Tuckera, w efekcie czego film sprowadza się do jego niewybrednych gadek.
Czy to wina reżyserii, czy kompletnie beznadziejnego, nie klejącego się scenariusza ? czego tu niema ? brat Lee (ktoś próbował cholera wie po co nadac filmowi głębi), szalony taksiarz, loty na wyskości 50 piętra, Polański lubiący penetrowac palcem tyłek itp? Koszmary i słabe strony można wymieniać w nieskończoność...
Szkoda, że trzecie część zamiast postawić na śmieszno-kopane kino w wykonaniu Chana i Tuckera postawiła na nudną akcję i mdły, ograny humor z beznadziejnymi żartami.
Plusy ? kilka akcji w wykonaniu Chana, kilka żartów, nieudane sceny na napisach końcowych
Minusy ? niestety cała reszta
Moja ocena (naciągana jak cholera) ? 4/10