Herbert L. Strock to twórca kina klasy B, wszystko co tworzył przypominało parodię monster movies lub coś w stylu bliżej nie określonego Sci-Fi.
Wytworzył pewien rodzaj kiczu dla nastolatków który naprawdę ma swoich fanów.
Gog to jednak mocno futurystyczna opowieść o tym jak to człowiek tworząc maszyny zapomina o tym że mogą być one zgubne dla niego.
Więcej o filmie nie wypada mówić trzeba obejrzeć. Mamy tu pokaz nieskrępowanego czerpania z kina fantastyczno naukowego, robot mający pomagać ma inne zamiary.
Dodajmy że owy robot to poczwarne stworzenie które wątpliwe może wyrządzić krzywdę.
Duża dawka futurystycznych wnętrz miło zaspokaja oczy, lecz to wszystko film ciągnie sie nie ubłaganie, nie ma żadnej konsternacji co do tego kto jest mordercą.
Finał wręcz banalny, najlepsza scena z użyciem miotacza ognia.