7,1 90 tys. ocen
7,1 10 1 90034
6,7 32 krytyków
GoldenEye
powrót do forum filmu GoldenEye

" Goldeneye " to jeden z najgorszych filmów z Bondem plusy to tylko Pierce Brosnan , początek filmu i muzyka jeszcze jedno przykro mi to muwić ale Izabela Scorupco grała kiepsko Natalię Simonową

ocenił(a) film na 9
Bondman

No raczej nie wydaje mi sie...
Według mnie to jeden z lepszych Bondów...

ocenił(a) film na 8
damien_3

Jeden z lepszych, dokładnie. Późniejsze z Brosnanem są jakie są, ale ten jest świetny.

Snowden

Jeden z najlepszych odcinków serii. Oszałamiająca akcja, znakomita muzyka, ciekawa intryga z zaskakującymi zwrotami, świetne czarne charaktery i dobry Brosnan po raz pierwszy w roli Bonda. Sama przyjemność z oglądania.

ocenił(a) film na 8
Bondman

Świetny Bond, jeśli ten jest słaby, to w takim razie które Bondy były dobre?

Bondman

z pewnoscia najlepszy z serii Bondow z Brosnanem

ocenił(a) film na 7
horovitz

ja tez nie rozumiem fenomenu tej czesci bonda, brosnan- jeden z gorszych bondow, fabula srednia (o ile w bondzie mozna oceniac fabule), to, co wyczynia bond przekracza wszelkie granice wiarygodnosci i jeszcze sean bean jako przeciwnik (ktorego nie tyle co nie lubie, ale wywoluje we mnie smiech za kazdym razem gdy go widze)
jedyny plus- scorupco. milo widziec polska twarz w tak wielkiej produkcji. nawet, gdy gra rosjanke.

ocenił(a) film na 8
kiciak100

Bondy raczej nigdy nie hołdowały realizmowi. :) No a reszta wymienionych przez Ciebie aspektów to sprawy subiektywne, więc nie ma co się przekrzykiwać. Każdy ma swoją prawdę. :P

kiciak100

SPOILERY

Fabuła jest dobra i zaskakująca. Bond wyczynia rzeczy niemożliwie jak... zawsze. Sean Bean stworzył jednego z najlepszych przeciwników Bonda! Wspaniałe kwestie jego bohatera jak np. "daruj sobie Freuda, James" albo "James Bond, terrier Jej Królewskiej Mości", to jest to. Poza tym co nie często się zdarza w tej serii, Trevelyan był równorzędnym przeciwnikiem dla Bonda. Młody, wysportowany, zabójczy i tak jak James mający doświadczenie z ciężkim życiem agenta. Jednym słowem, koniec z przeciwnikami-starymi piernikami, którzy muszą wysługiwać się Buźką i innymi pomocnikami. W "Goldeneye" przeciwnik Bonda bierze sprawę w swoje własne ręce i choć ostatecznie przegrywa (innej opcji nie mogło być), to jednak nie ginie w blasku 007. Czasami nawet świeci o wiele jaśniej od naszego wiecznie niepokonanego super agenta.

La_Pier

nic dodac nic ujac. pozwole sobie dodac od siebie, ze o ile Brosnan byl w mojej opinii najgorszym z Bondow, tak w Goldeneye jego postac nie draznila mnie, jak to bylo w dalszych czesciach.
Sean Bean - jeden z najlepszych i najciekawszych czarnych charakterow, podoba mi sie koncepcja osadzenia "bylego agenta 00" w tej roli. wyjatko dobrze dobrano aktorow drugoplanowych - szalonego Borysa, Scorupko, postac generala, no moze Famke Janssen przesadzala czasem z mimika twarzy :) przy calym moim sentymencie do najstarszych czesci musze przyznac, ze Goldeneye to jeden z lepszych Bondow.

horovitz

Dużo wszyscy mówicie o "realizmie" i z tym, że Bond przesadza itd. Ale moim zdaniem ten film był ( o ile można w ogóle tak powiedzieć ) "najbliższy realizmowi". Nie było tandetnych "jet packów" (pamiętnych z serii z Connerym), oraz innym przesadzistych zabawek... Fakt, było trochę scen mało realnych, ale w którym Bondzie tak nie było ? Taka była fabuła i już. Nie wina Brosnana... A moim zdaniem był to najlepszy Bond z wszystkich serii... Szarmancki, czarujący, zawsze elegancki i sypiący zawsze jakimś tekstem który mnie rozwalał... "Sprawdzałeś ją ? ( wymowne spojrzenie Bonda ) - Od stóp do głów" :) A scena z czołgiem, cały pościg oraz mina Ourumova ( kiedy się odwraca i spostrzega pomnik na czołgu ) na zawsze zostanie w mojej pamięci :) A co do Sean'a Bean'a to również uważam, że jest to jeden z najlepszych ( o ile nie najlepszy ) przeciwnik Bonda... Nie liczę postaci drugoplanowych typu "Pan żelazny zgryz" :P Walka dwóch agentów, którzy służyli po tej samej stronie i znają się na rzeczy, dopieszcza ten pojedynek... W końcu nie co dzień trafia sie na aż tak godnego przeciwnika :)

Reszta to już kwestia gustu... Ja tylko wyrażam swoją opinie.

yasioda

Pozostało mi tylko się zgodzić. W filmie jest również piękna scena na plaży, gdzie Bond siedzi zamyślony. Można powiedzieć, że jest to zapowiedź tego, co reżyser pokaże w przyszłości kręcąc "Casino Royale". Bond przygnębiony i zastanawiający się nad tym co go czeka. I ten dialog:


Natalya - Trevelyan był twoim przyjacielem? Teraz jest twoim wrogiem i go zabijesz. Czy to jest takie proste?

Bond - Jednym słowem? Tak.

Natalya - Chyba że on cię pierwszy zabije. Sądzisz, że jestem pod wrażeniem? Twoje pistolety, twoje zabijanie, twoja śmierć - i po co?! Żebyś mógł być bohaterem?! Wszyscy moi bohaterowie nie żyją.

Bond - Posłuchaj mnie...

Natalya - Jak możesz tak się zachowywać?! Być takim zimnym?!

Bond - To utrzymuje mnie przy życiu.

Natalya - Nie. To utrzymuje cię w samotności.


Brrr... Wszystko mówiący wzrok Brosnana zabija. Przez chwilę Bond ma ludzką twarz, przestaje być komiksowym herosem i ściąga maskę pod którą kryje się przeciętny człowiek. Bez wątpienia najlepsza scena w "Goldeneye".
Czy we wcześniejszych odcinkach było coś takiego? Nie przypominam sobie, choć mogło coś być w odcinku z Lazenbym, kiedy Bond traci żonę, ale pewnie nie było to tak świetnie pokazane jak w "Goldeneye".
A co Brosnana w roli 007, to moje zdanie będzie inne. Nie jest najlepszym odtwórcą roli Bonda. Wyprzedzają go Connery, Moore oraz... Craig w którego zupełnie nie wierzyłem, a który ma ogromną szansę stać się najlepszym Bondem całego cyklu.