Bez pudru, bez znanych aktorów, bez efektów, surowy, brudny jak życie. Ciągle wracam myślami, do tych postaci gostka rozdzielającego forse dla rodzin więźniów, dzieciaków, biznesmena od odpadów czy krawca, który mógłby zrobić kariere gdyby urodził sie w lepszym miejscu. Tych pare fotek z życia tych ludzi robi wrażenie.
Historia Dona Ciro jest, jak dla mnie, sercem tego filmu. Można byłoby się spodziewać, że osoba pełniąca taką funkcję jest szanowana i odizolowana od wszelkich nastających konfliktów. Jak się okazuje, każdy jest ofiarą tego systemu - nawet matki. Jedynymi zwycięzcami wydają się być panowie, których w tym filmie nie widać, a którzy zgarniają lwią cześć tych 250 bilionów euro rocznie.