Zaskakują mnie wypowiedzi, żę jako marny aktor Clooney musi być też marnym reżyserem, albo nie podejmować "ambitnej" tematyki. Film (jak wspomniał Fidelio) jest historią politycznych oszustw i propagandy, ale przede wszystkim porusza zagadnienie wolności mediów, jej granicy i możliwości. Widać nie przysłuchaliście się ostatniemu, jakże ważnemu dla odbioru filmu przemówieniu Murrow'a. Zainteresowanych odsyłam do niego. Dla reszty krótki fragment:
"Ta instytucja może uczyć. (telewizja)
Może pouczać, może nawet inspirować.
Ale może to robić tylko momentu,
gdy ludzie będą zdecydowani do wykorzystania jej w tym kierunku.
W przeciwny razie, to tylko druty i diody w pudle.
Dobranoc i powodzenia."
Ja dałem 9/10, bo film nie tylko mnie zainteresował, ale również czegoś nauczył. Czego i wam życze:)