W dobie głupawych komedyjek dla młodzieży „Gorąca laska” nie wypada źle. Co prawda mamy do czynienia z debilnym i momentami gorszącym humorem. Ogląda się to jednak bardzo dobrze i co najważniejsze wiele scen potrafi rozbawić. Jedna z najlepszych ról Roba Schneidera, który perfekcyjnie wcielił się w nastoletnią „dziewczynę”. Największy ubaw podczas seansu widz doświadcza jednak wtedy gdy na ekranie pojawia się Adam Sandler. Miło spędzony czas, z pewnością nie żałuje.
Ja odnoszę podobne wrażenia po seansie. Mimo że temat z zamianą ról był już wałkowany tyle razy da się wysiedzieć. Przede wszystkim potrafi rozśmieszyć i sprawia wrażenie bardziej spójnego i nie robionego na siłę jak zdecydowana większość dzisiejszych, amerykańskich komedii.