Zawiodłem się i to dość mocno. Rzuciłem się od razu na to, jak tylko przeczytałem wpisy porównujące "Amer" do włoskiego nurtu giallo. Początek był nawet intrygujący, uczta dla oka i ucha, ale treść i poprowadzenie akcji po jakichś 30 minutach zaczynało mnie już solidnie męczyć. Przy znikomej ilości dialogów fabuła nigdy nie będzie dobra, jest to klasyczny przykład przerostu formy nad treścią.
Natomiast końcowe sceny były naprawdę dobre. Szkoda, że nie pokuszono się o zrobienie z tego giallo z tą tajemniczą, czarną postacią, to byłby strzał w dziesiątkę.