'Revolutionary Road' to ma mało z tym filmem wspólnego- opowiada raczej o wzajemnym niedopasowaniu się, pochopnych, nieprzemyślanych decyzjach (jak niekiedy małżeństwo), które prowadzą do upadku.
"Bitter moon", w moim przekonaniu, opowiada o miłości pomylonej z pasją, z miłością erotyczną- która zawsze wygasa, ale pozostawia miłość bezwzględną- trochę nudnawą, rytynową i która nie każdemu wystarcza ->zdrady, rozwody.
Polański intensyfikuje i rozwija element z "Match Point" (powstały dużo później, ofkors)- w którym główny bohater nagle odkrywa, że nie kochał tak wielce swojej przepięknej kochanki- w obliczu problemu wybrał jej śmierć i wygodne życie.
o tym, że pasja miłosna przemija, wiemy. "Bitter moon" jest o tyle interesujące, że bazuje na związku dojrzałego faceta i uroczej lolitki (dla mnie, czymś nieskończenie ekscytującym i wzniecającym coraz to nowy płomień), a nie pary równolatków ze studiów, którym życie się znudziło po 15 latach małżeństwa.
jak się okazuje- WSZYSTKO może nam się przejeść, wszelkie emocje są niesłychanie zwodnicze i niestałe.

+ za świetnie ukazaną przemianę Mimi z dziecięcia w kobiece wydanie Tigera, no i oczywiście za perypetie Fiony i Nigela.
10