Słaba klisza powrotu do łask, zmartwychwstania, reaktywacji, z dozą infantylnego poczucia humoru. Wszystko skąpane w jakże tandetnym sosie tzw. prowincji pełnej układów, układzików. Postacie kobiece tragiczne: albo idiotki, albo sucze, albo zrzędzące baby, co nadaje filmowi nieco seksistowski charakter. Tylko dla Roguckiego, Lubosa i pana od kiełbasy warto obejrzeć ten film. Reszta to dno.