Co to w ogóle miało być. Jakieś skrzyżowanie Akademii Pana Kleksa czy Harrego Pottera z
najbardziej żałosną bitwą z Obcymi jaką kiedykolwiek stworzono w dziejach kina. Bitwy której po
prostu nie było, a cała finałowa akcja trwała ... 5min.
Cała reszta to jakieś durnowate bzdury jak ta gra z myszą. Nuda, nuda, nuda emocje jak na
grzybobraniu.
Bardzo zły film.
Jeśli tylko tyle z tego filmu wyciągnąłeś to znaczy, że nie był adresowany do Ciebie.
Te rzeczy które wymieniłeś nie były sednem filmu.
Oceniłeś film po mało istotnych szczegółach.
Zatem moja ocena Twojej oceny to 1. Zupełnie nie na temat. Siadaj! Pała.
Ale prawda taka, że miał rację. Wszystkie te sceny są oderwane od całości. I nie zgodzę się bo akurat te sceny ze szczurem były bardzo istotne w książce, poza tym olali całkowicie rodzinę Endera, gdzie przecież brat i siostra praktycznie przejęli władzę na Ziemi. Wygląda to trochę tak jakby losowe sceny zostały wyjęte z książki i zlepione w "film".
Niewiele więcej da się wyciągnąć z tego filmu, jest płytki i pozbawiony sensu. Żal jak czytam sieroty które oceniają tak naprawdę nie film, a książkę!
Zatem moja ocena twojej argumentacji to 1.
Druga pała za brak wyobraźni - książki nie czytałem.
Powinna być i trzecia, za nadinterpretację tego co napisałem - pisałem tylko i wyłącznie o filmie. ;-p
..."Niewiele więcej da się wyciągnąć z tego filmu, jest płytki i pozbawiony sensu"... - film to nie tylko obrazy, ale także dialogi, które są bardzo istotne dla odbioru całości - szczególnie ostatnie 10 min (po zagładzie planety) gdzie dowiadujemy się bardzo wiele o całej istocie problemu: Ziemianie - robale.
Jak w tytule postu, żałosna kpina. Dwunastolatek dowodzący ziemską flotą w walce z obcymi, dodatkowo będący w przekonaniu że gra w grę hahhahaha. Nigdy nie widziałem nic głupszego. Film bez sensu, postacie sztuczne i bez wyrazu jak mina tego dwunastolatka który uratował świat grając w GRE hhahah. Po obejrzeniu tego za nic w świecie nie mam ochoty sięgnąć po książkę. P.S dwunastolatek miał 28 dni żeby nauczyć się dowodzenia całą kosmiczną flotą, a doświadczeni generałowie stali za nim całą bitwę bez słowa i klaskali hahahah. Idę obejrzeć predatora bo nawet ten film był dużo bardziej logiczny niż ten szajs.
50 lat przygotowań, 5 min walki ale jest udało się! cywilizacja przerośniętych modliszek gigantów zniszczona, szał radości, uściski, brawa ... nic z tego, dowództwo popatrzyło sobie bez emocji, poobracali się do siebie na piętach i poklaskali w rytm marsza pogrzebowego. Scena istotnie miażdży.
Do wszystkich:
Oceniacie film czy książkę?
Nie interesuje mnie co było w książce - jak zechcę to ją przeczytam.
To co było w filmie było podane zwięźle i logicznie - prowadziło do takiego a nie innego zakończenia, które moim zdaniem było ważniejsze niż jakieś walki.
Do Logana - nie było fajerwerkow bo zrozumieli co zrobili.
No widzisz wlasnie oceniamy film, czego ty zreszta nie zrobiles. Rzeczywiscie wszystko w filmie bylo podane zwiezle, ale do logiki to fabule baaardzo daleko.
Zrozumieli, ze co zrobili, bo z filmu nic nie wynika, moze mnie oswiecisz?
Film oceniłem już dawno - to, że FW nie zawsze pokazuje noty pod avatarami to już nie mój problem.
Skoro oceniacie film, to nie oceniajcie go, stale porównując do książki.
Zrozumieli, że unicestwili cały gatunek. Z filmu to jasno wynika bo wojskowi byli bardzo zaskoczeni rozwojem sytuacji. Nie było spontanicznego wybuchu euforii, bo tylko psychopata by się z takiego rozwiązania sprawy ucieszył.
W filmie jest to bardzo jasno pokazane (wręcz dobitnie) - dziwię się, że tego nie zauważyłeś.
Ten twój rozmówca jest bardzo ograniczony. Mam wrażenie, że ludzie oglądają filmy bez dźwięku, albo nie rozumieją dialogów, ewentualnie nie potrafią interpretować niewypowiedzianych słów i sytuacji, gdzie coś nie zostaje powiedziane na głos.
Na dobrym grzybobraniu jest od cholery emocji, bracie. Film mógłby być lepszy, książka jest znakomita - i cząstka tej znakomitości - w postaci historii - mimo przeciętnej reżyserii - do filmu oczywiście przeniknęła
Na dobrym grzybobraniu kolego jest tyle emocji co podczas zbierania jagód, względnie łowieniu ryb:/
A do filmu właśnie w tym rzecz, że nie przeniknęła nawet najmniejsza cząstka znakomitości. Historia w książce możne być ciekawa (nie czytałem więc nie zaprzeczę), ale w filmie jest po prostu kiepska.
Kiepska (igłupawa ) to jest historia w Prometeuszu np. Tu masz dramatyczną opowieść o genialnym dziecku, które zostaje zmanipulowane i wykorzystane w celach strategicznych. Nie neguję - film powinien być lepszy, ale historia jest świetna
jest kiepska, po seansie zostaje pytanie: po co te dzieci byly?
maja takie madre dupy i wytatuowanego maoryskiego bohatera, to na co dzieci? jakos odpowiedzi na to w filmie nie ma.
nie wspominajac juz o innych "akcjach".
Nic innego sie w tej wojnie nie sprawdza - walczymy z kompletnie obcymi rozumami; rutynowe działania wioda do zguby. Niezbedny jest umysl elastyczny, nieobciążony schematami w myśleniu - geniusz, do tego młody. Naprawdę tego nie pojąłeś?
powiedz mi, ktore sceny i dialogi w filmie o tym mowia?
po prostu czytales ksiazke i sobie dopowiadasz, jak ktos nie czytal, to calosc wyglada tak: " po co te dzieci? bez sensu, moze niedlugo pokaza jak juz dorosna?"
pojmujesz?
za to w filmie mamy takie fakty:
nie ma wojny - bo robale nie atakuja juz 50 lat
nie ma potyczek, to skad wiadomo ze sie "nie sprawdza"?
jedyne co, to wiemy, ze za pierwszym i jedynym razem "prawie sie robalom udalo", ale sie nie udalo, bo byl pewien smartass z tatuazami i jakos wygral, choc nie byl ani tak mlody ani genialny.
wiec skad czerpiesz swoje rewelacje? z ksiazki? o tak, tam bylo to mocno uzasadnione a w filmie lezy i kwiczy.
ten Rackham to jakiś krewny Dartha Maula? ;) tak mi się jakoś od razu skojarzyło. Muszę przyznać że aktorsko Ender jeszcze daje radę w tym filmie. Ale wszyscy dorośli w tym filmie są beznadziejni. Ford zupełnie gra od niechcenia. Reszta bez wyrazu.
Kolego - dużo rzeczy Ci umknęło.
Pytasz o potyczki których nie było - oglądałeś ostatnie 10 min filmu? - obejrzyj ponownie sceny po zagładzie planety gdy Ender rozmawia z generałem.
Pytania Endera i odpowiedzi generała jasno potwierdzają , że ludzkość przez te 50 lat była w stałym kontakcie z robalami.
Zatem mieli (ziemianie) dosyć materiału do symulacji bojowych i opracowania systemu szkolnictwa bojowego.
Druga podpowiedź - co stało się z poprzednikami Endera (jasno było powiedziane, że nie jest on pierwszym) - przeszli na emeryturę, czy zginęli w potyczkach, których wg Ciebie nie było?
Zamiast oceniać film przez pryzmat własnego niezrozumienia - proponuję zapytać, o rzeczy których się nie zrozumiało, a dopiero potem wystawić ocenę.
Książki nie czytałem - co nie przeszkodziło mi w pełnym zrozumieniu tego filmu.
konkrety prosze, bo ogladalem film wlasnie pod tym katem, bo znam ksiazke.
w tym scenariuszu nie bylo presji, 3 razy wspomniano, ze robale nie pojawily sie od 50 lat, czyli po pierwszej probie kolonizacji, jesli jest inaczej to prosze, kto, co i kiedy mowi na ten temat? raz jest wzmianka, ze robale maja coraz wieksza armie, ktora sie nigdzie nie rusza zreszta i zekolonizuja inna planete i na to armia nie moze pozwolic.
ludzkosc byla "w kontakcie"|, bo planowali uderzenie prewencyjne i bali sie tylko, ze armia robali rozrosnie sie za bardzo. Co wazniejsze sam Ender w filmie stwierdza, ze go oszukali, bo robale sie tylko bronily, widziales ten sam film?
co sie stalo z poprzednikami? nic sie nie stalo, byli niewystarczajaco dobrzy, pewnie tak uwazal dowodca bazy szkoleniowej, albo odpadli na symulacjach. wiec szkolili nowych. jak mogli zginac siedzac w pokoju dowodzenia? wiec pewnie przeszli na emeryture.
w filmie nie ma nic o potyczkach, o tym, ze jest wojna. o tym ze ziemia przegrywa, nie ma zaznaczonej wyraznej potrzeby takiego szkolenia dzieci, brak jakiegos konkretnego uzasadnienia. tu nie ma co "rozumiec" masz taka historie i takie dialogi jakie sa, nie ma zadnych podtekstow do "domyslania sie" i "rozumienia" geniuszu. jesli jest, to gdzie?
malo tego wszystko jest wyraznie prowadzone w taki sposob, zeby podkreslic jakie to bylo morderstwo i jakie nieszczescie dla Endera, ze w tym uczestniczyl.
..." 3 razy wspomniano, ze robale nie pojawily sie od 50 lat, czyli po pierwszej probie kolonizacji, jesli jest inaczej to prosze, kto, co i kiedy mowi na ten temat?"... ----> obejrzyj ponownie sceny po zagładzie planety gdy Ender rozmawia z generałem., Druga podpowiedź - co stało się z poprzednikami Endera (jasno było powiedziane, że nie jest on pierwszym) - przeszli na emeryturę, czy zginęli w potyczkach, których wg Ciebie nie było?
..." Co wazniejsze sam Ender w filmie stwierdza, ze go oszukali, bo robale sie tylko bronily, widziales ten sam film? "... ----> o tym samym pisałem - wojskowi nie ujawniają wszystkich szczegółów opinii publicznej, mają swoje tajemnice, poziomy dostępu do informacji itp procedury.
..."co sie stalo z poprzednikami? nic sie nie stalo, byli niewystarczajaco dobrzy, "... -----> najlepszym testem zawsze są ćwiczenia praktyczne - czyli potyczki z obcymi - stąd oczywisty wniosek, że wcześniejsze bitwy już były
..."nie ma zaznaczonej wyraznej potrzeby takiego szkolenia dzieci"... -----> czy Ty jesteś oderwany od rzeczywistości, obecnie na Ziemi (już po raz drugi) odbywa się wyścig zbrojeń - czy widzisz jakąś jego logiczną konieczność - odnieś to teraz do "realiów" zawartych w filmie
..."malo tego wszystko jest wyraznie prowadzone w taki sposob, zeby podkreslic jakie to bylo morderstwo i jakie nieszczescie dla Endera, ze w tym uczestniczyl."... ---> wskaż mi szanowny kolego chociaż jedną humanitarną wojnę - chociaż jedną
nie udzieliles ani jednej odpowiedzi na moje pytania, tylko jakies wymijajace wykrety. najwyrazniej nie masz zadnego uzasadnienia dla swoich rewelacji.
ciagle sugerujesz w swoich domyslach, ze cos sie dzialo "poza planem", ale nawet jesli to jak poprzednicy Endera mogli zginac, w centrum dowodzenia w podziemnym bunkrze? gdzie to wynika z filmu? w filmie jest tylko, ze byli i ja domyslam sie, ze byli za slabi, udowodnisz zew scenariuszu jest inaczej? w filmie nic na ten temat nie ma, to jeden z powodow slabosci scenariusza.
to ze robale tylko szykowaly sie do obrony swiadczy o tym, ze potyczek nie bylo, ziemia szykowala sie do eksterminacji - o tym jest film.
tak, widze dokladnie logike za obecnym wyscigiem zbrojen, zeby to zrozumiec trzeba miec szersze pojecie o geopolityce i gospodarce, usa to bankrut, a chiny chca dopilnowac zwrotu dlugu, rosja probuje wrocic do gry, mam ci wytlumaczyc dokladnie? co maja do tego dzieci w filmie i brak uzasadnienia ich "uzycia"? tak, dzieci byly w ksiazce i tam mialo to uzasadnienie, w filmie go brak.
czy ja optuje badz nie za humanitaryzmem na wojnie? nic na ten temat nie napisalem i mam to w dupie. napisalem za to, ze w filmie, do ktorego sie odnosze, pod watek oszukanego Endara i eksterminacji obcego gatunku wszystko zostalo podciagniete, co czyni calosc jeszcze bardziej bez sensu.
..."nie udzieliles ani jednej odpowiedzi na moje pytania, tylko jakies wymijajace wykrety. najwyrazniej nie masz zadnego uzasadnienia dla swoich rewelacji."... - udzieliłem - gdybyś był choć trochę kumaty to byś zrozumiał a nie pisał bzdur nt. moich, rzekomych rewelacji.
Daj sobie spokój z takimi filmami. Po co się katować.
Coś działo się poza planem? - pewnie, że się działo! Przecież o tym mówiono wyraźnie, że się działo. A nawet jak generał nie odpowiedział na pytanie Endera, to także była to odpowiedź - potwierdzenie dla zarzutów stawianych przez Endera. Widzisz, w życiu jest podobnie - milczą winni itp. analogie.
I na koniec --> Sam sobie zaprzeczasz - zarzucasz filmowi, że wszystko było prowadzone, by okazało się, że wojna jest be - ja zapytałem jaka wojna jest "nie be"? - Ty się rzucasz pisząc, że masz w dupie to co wcześniej napisałeś ;-)
nie potrafisz poslugiwac sie argumentami.
wcale nie zarzucam filmowi "że wszystko było prowadzone, by okazało się, że wojna jest be" - nie wystosowalem innego zarzutu procz takiego, ze scenariusz jest niespojny i ma dziury.
reszta to twoja nadinterpretacja, tego co napisalem i tego co nie napisalem, masz do tego talent.
..."malo tego wszystko jest wyraznie prowadzone w taki sposob, zeby podkreslic jakie to bylo morderstwo i jakie nieszczescie dla Endera, ze w tym uczestniczyl."... - jeżeli ktoś zaczyna zdanie od MAŁO TEGO..... - to na 100% opisuje wady.
Jeśli u Ciebie jest inaczej to znak, że masz kłopoty z formułowaniem zdań, a nie , że inni coś sobie nadinterpretują.
Wracając do filmu - wszystko jest podane - "kawa na ławę" - film jest spójny, choć fabuła czuć, że była przez scenarzystów skracana.
Niby czytasz, ale bez zrozumienia. Otoz wada wytknieta, do ktorej sie przykleiles, nie odnosi sie do samego jej sedna, ktore jest dla mnie nie tyle dramatyczne, co smieszne i naiwne. lecz do wyboru dokonanego przez autora scenariusza i rezysera, aby wszystkie pozostale elementy filmu podciagnac pod ten blahy watek.
Jestes w stanie ogarrnac te nieskomplikowana mysl? Wyciagniecie 2 slow z kontekstu moze byc bardzo mylace dla calosci przekazu.Czytanie ze zrozumieniem natomiast polega na wylapaniu przekazu, nie tylko na przeskladaniu literek w slowa.
Staraj się pisać jednoznacznie - tak by potem nie odwracać kota ogonem.
Wada o której piszesz to nic innego jak morał w bajce. To, że twórcy filmu wybrali tak a nie inaczej - to już ich wybór.
Uważam, że wybrali dobrze - opowieść się klei.
Pisze jednoznacznie, niestety polski to trudny jezyk, przecietny Polak nie rozumie zdan zlozonych i uzywa okolo 1000 slow, lecz to nie moja wina.
Piszesz niejednoznacznie, do tego pokrętnie się tłumaczysz pewne rzeczy nazywając wadą, gdy wcześniej zaprzeczałeś, ze jest to coś negatywnego.
Zatem "wada pozytywna" - używana w Twoich "zdaniach, nad wyraz, złożonych" - wybacz, ale nie łapię tej "nowomowy" ;-p
I dalej - ..."Wytknięta wada, która nie odnosi się do jej sedna"... - cóż to za bełkot? - bełkot wijącego się piskorza.
Coś marnie się tłumaczysz - i to nie dlatego, że nie rozumiem co piszesz, ale dlatego, że dokładnie wiem co robisz ;-p
Tą kartą nic nie ugrasz.
Na koniec - sry ale samo ciśnie się na klawiaturę - skoro tak pokrętnie rozumujesz, to być może tak prosty film jak Gra Endera, jest poza zakresem Twojego abstrakcyjnego umysłu?
Primo, potwierdzasz tylko moj wniosek - masz problemy ze zrozumieniem tekstu i wyrywasz z kontekstu. Jestes Swiadkiem Jehowy moze? Retoryke masz podobna.
Secundo, powiem to na Twoim poziomie: sam wciskasz kit, wpierajac mi rzeczy, ktorych nie napisalem i to nie jednokrotnie:
"jeżeli ktoś zaczyna zdanie od MAŁO TEGO..... - to na 100% opisuje wady." - bledna teza, nadinterpretacja o wpieranie swoich wnioskow.
Tercio, od poczatku moich postow jest jasne, ze u mnie nie ma mowy o wadach, ktore wpierasz, bo cale to "dzielo" to jedna wielka wada.
Quattro, probowalem dyskutowac, dalem argumenty, a ty nie potrafiles odpowiedziec kontrargumentami, wiec sprowadziles wszystko do klotni o retoryke. dziekuje, postoje.
Nadal marnie Ci to wychodzi.
Trzeba mieć ikrę, by przyznać się do własnych błędów. Jesteś może krową? Takie zachowanie jest typowe dla krów, która ponoć zdania nie zmieniają.
Ty zdania nie zmienisz, bo byś musiał przyznać się do błędów - zatem lepiej brnąć w zaparte.
To jest moment od którego zacząłem przeskakiwać Twoje posty. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale bardzo słabo Ci wyszła ta dyskusja, a odpowiadanie pytaniami wyglądają jak zwyczajne uniki.
A czytałem wasz wątek, bo przez moment sądziłem, że otworzysz oczy takiemu dnu intelektualnemu jak ja na bogate przesłanie filmu, którego nie był on w stanie w swojej małości pojąć.
Bo cóż - ja zgadzam się z krytykami filmu, którzy zarzucają mu dziecinność i pretensjonalność. Nie znam historii z książki, więc oceniam tylko to co widzę, bez jakiegokolwiek nastawienia z góry.
W 'oficjalnej' recenzji na filmwebie gość napisał, że zaletą filmu jest to, że efekty specjalne nie odgrywają istotnej roli.Hm... jak dla mnie to efekty specjalne były zwykłą mielonką zapychającą braki w historii. Psychologia w tym filmie była jak mięśnie Supermana w 1951 roku. Tzn. one tam były bo narrator tak powiedział we wstępie ale jak się patrzy na jego postać to powstaje dysonans. Ok, może niektórym to wystarczy, jak autor stwierdza "teraz jest głębokie przeżycie bohatera i pojawiają się łzy" ale ja np. tego nie lubię. Wolę gdy wszystkie tryby historii pracują jak dobrze zestawiona maszyna, a tym Gra Endera niestety nie jest.
..."Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale bardzo słabo Ci wyszła ta dyskusja, a odpowiadanie pytaniami wyglądają jak zwyczajne uniki."...
Moje pytania mają na celu naprowadzenie, pokazanie komuś czegoś co mu umknęło.
Skoro ten Ktoś tego "nie trybi" - to i tak "nie zobaczy", nawet gdybym mu podał kawę na ławę - więc po co mam się wysilać?
Film, niestety, wymaga od widza wyobraźni - i tutaj, gdzie ja widzę jego wielki plus, tam niektórzy widzą ścianę nie do przeskoczenia.
Czytać książki panowie i panie - one wam pomogą w rozwijaniu wyobraźni. Wyobraźni filmowej.
cytat z AFF Era filmowa: ...Odsyła ono do jednego z najważniejszych celów sztuki filmowej – dawania świadectwa wyobraźni filmowców i zarazem rozwijania jej u widzów."...
Tyle mojego.
"Moje pytania mają na celu naprowadzenie, pokazanie komuś czegoś co mu umknęło. "
- To już wiemy i nie musisz tego powtarzać. Zwróciłem Ci uwagę, że Twoje naprowadzanie jest bardzo słabe.
Kumatemu wystarczy słowo, a głupiemu to i książki za mało.
Wnieś coś mądrego do dyskusji, to sobie porozmawiamy, bo na razie nie ma o czym.
Może jednak potrenuj krytyczne spojrzenie na własne wypowiedzi, bo nabiłeś postów z których nic nie wynika, a w kółko powtarzasz którąś wariację tekstu "kumatemu wystarczy". Zwróciłem tylko Ci na to uwagę (po raz kolejny to piszę), nie zapraszam do dyskusji, bo widziałem Twój styl (który właśnie nic nie wnosi).
Ja swoją opinię o filmie wyraziłem dwa posty wyżej. Najwyraźniej nie spełnia kryterium mądrości. Mogę z tym żyć.
Wystarczy, że potrafię nie udawać wielkiego znawcy filmów wychodząc przy tym na zwykłego bufona.
A może Ty się pochwalisz tym cennym sekretem, który czyni z "Gry Endera" cokolwiek głębszy film niż "Pan Kleks w Kosmosie" (porównanie do nienajlepszej części tej serii jest zamierzone, jakbyś nie zatrybił). Bo cynicznie odwracasz uwagę od tematu, licząc, że może ktoś nie zauważy Twojej gry, która jest tak samoż płytka jak "Gra Endera". I to akurat dobrze do siebie pasuje.
Już pisałem, że z Tobą nie zamierzam rozmawiać dopóki... (tutaj dla przypomnienia) ..."Wnieś coś mądrego do dyskusji, to sobie porozmawiamy, bo na razie nie ma o czym."...
Piszesz sobie to sobie pisz. (wolny kraj) I żyj sobie spokojnie. Dziś takie nerwowe czasy....
Tylko po co, skoro ja Ciebie do dyskusji nie zapraszałem. Wyłącznie skomentowałem Twoją postawę wobec El_Draque. Jeśli poczułeś się zaproszony - to się pomyliłeś. Dyskutować mogę z osobami, które mają cokolwiek konkretnego do przekazania. Ty nie masz. Żegnam.
Dyskutować sobie możeż sam ze sobą. Zapewne będziesz tą dyskusją usatysfakcjonowany w 100%, wszak usłyszysz wszystko co Tobie pasuje.
Och, znowu mi na coś pozwalasz. Och, znowu się powtarzasz. Och, dalej nie masz nic do powiedzenia o Grze Endera.
Och znów robisz z siebie pajaca.
Gdybyś nie wyskoczył jak Filip z konopi to wiedział byś, że:
- wszelkie watpliwosci logicznie wyjasnilem, podajac dokładne miejsca w filmie gdzie ich szukac (wyjasnien)
I najwazniejsze - gdybys mieszkal wsrod ludzi, to wiedzialbys, że w zyciu nie chodzi o to by kogos "nawrocic" na swokje jedynie sluszne zdanie, ale o to by powymieniac się argumentami.
Ja nikogo nie zamierzam przekonywac do swojej wersji ale jezeli podaje dokladne, loggiczne argumenty poparte odniesieniami do scen w filmie to, wybacz, ale żaden pajac nie ma prawa mowić, ze to jest slabe - tym bardziej iz ow pajac nie przytacza zadnego konkretu, wrecz przeciwnie - swoja niewiedze stawia jako glowny kontrargument.
A Ty co zrobiles by wzbogacic ten watek - moj drogi Filipie?