Film niestety dla małego grona, wiele ludzi nie pojmuje go w ogóle. Ja tam polecam
UWAGA MOJA WYPOWIEDŹ ZAWIERA SPOJLERY KSIĄŻKI I FILMU.
Czytałam wszystkie książki o Enderze i nie uważam żeby ten film nadawał się do oglądania nawet po przeczytaniu. Odniosłam wrażenie że reżyser wykastrował książkę, wypatroszył ją z duszy, a potem nadział mięsem mielonym i usmażył na oleju. Koszmarna ekranizacja jednej z lepszych książek jakie czytałam. Pozbawił widzów wszystkiego co naprawdę ważne. Zabrał kluczowe dla fabuły zdarzenia. Pozostawił samą prostą historię o chłopcu który zmanipulowany przez dorosłych zabija myśląc że gra, ot tyle. Pomieszane fakty, bolesne wbijanie na siłę dziwnej intymnej relacji pomiędzy Enderem a Petrą sugerując jakieś romanse. Znaczne pominięcie ogromu czasu jaki Ender spędził ucząc się i nabierając doświadczeń w pracy z grupą. Całkowita ignorancja co do kluczowych dla książki przemyśleń na temat dorosłych i dzieci, mechanizmów działania w grupie oraz emocji i dorastania Endera. Podoba mi się dobór aktorów (główna rola genialna) którzy robili co mogli żeby nadrobić braki scenariusza ale przecież nie da się zrobić wszystkiego za reżysera. Książka wspaniała, za ekranizację reżyser powinien trafić na zawodowe zapomnienie. W porównaniu z tym nawet ekranizacja Wiedźmina zaczyna się podobać...
nie, dlaczego? słuchaj no robił co mógł z tym scenariuszem.. gdyby miał lepszy.. jakoś tak pasował mi wizualnie choć oczywiście do pierwszego tomu powinien być młodszy
Mam takie same zdanie. Książka miała niesamowity klimat, a film go zmiażdżył. To tak jak by komuś dano streszczenie całej książki na jednej kartce. Niema szans żeby oddać klimat i emocje. W filmie da się to zrobić, ale zrobili go kompletnie bezpłciowo. Szkoda bo czekałem długo na ten film.
miło słyszeć rozsądny głos.
ps, ale z tym wiedzminem przesadziłeś - są granice, których nie da się przekoroczyć:)
pozdro
No tu musze przyznac troche racji. Czegos mi brakowalo w tym filmie.. Tak jak mowisz skora nadziana miesem i usmazona na oleju. Brakowalo przypraw, jakiegos sosu i lepszego opakowania. Fim odarty z wiekszosci smaczkow jakie niesie sf, bez zadnych odgalezien, troche zbyt liniowy i przewidywalny. Obca forme zredukowali do zera pokazujac zaledwie kilka scen z nimi. Film skupia sie tylko i wylacznie na jednej osobie i wydarzeniach z nia zwiazanych i to i tak bardzo okrojonych. o obcych nie wiemy kompletnie nic, tyle ze chcieli wody i wygladali jak mrowki. Gdyby rozwiniety zostal watek obcych film bylby nawet niezly. Tu spokojnie mozna dac 6, na wyzej raczej nie zasluguje.
Można równie dobrze powiedzieć, że wiele ludzi nie pojmuje Transformersów. Beznadziejny argument tak samo jak i film. Nie widać jak tworzy się charakter młodego, tylko przeskakiwanie z jednego miejsca na drugie, nieemocjonujące walki. Jednym słowem - nuda.
ja Ci na to pretensjonalne "nie dla każdego" odpowiem parafrazując hasło pewnej sieci rtv "dla idiotów".
ps. kiedy wreszcie zrozumieją w holywod - dicka, carda, lema NIE DA SIĘ DOBRZE ZEKRANIZOWAĆ (dobra dobra krzykacze łowca był dobry ale to wyjątek potwierdzający regułę:)
ps.2. 3 z sentymentu za książką tak by 2 była
Nie zgodzę się że się nie da dobrze zekranizować. Owszem nie jest łatwo, ale jeżeli ktoś zrozumiał książkę to albo się nie bierze za ekranizację jak nie czuje się na siłach albo kombinuje i stara się jak może. W przypadku Gry Endera reżyser chyba w ogóle nie czytał książek co jest dziwne bo ten sam człowiek reżyserował i napisał scenarjusz. Są różne ekranizacje .. jedne bardziej udane inne mniej. W najnowszej ekranizacji książki czyli w Hobbicie jest dużo dodatków których nie było w oryginale, jest dorobiony blichtr dla widzów którzy tego potrzebują, ale pomimo tych zmian film nie razi i jest zrozumiały dla osób które książki nie czytały. Owszem Tolkien to nie Lem, Card Dick czy Dukaj, ale są przykłady że czasami nawet ingerując w fabułę i wprowadzając zmiany coś z tego wychodzi. Tu reżyser ingerował w fabułę nieumiejętnie, pozamieniał istotne fakty poza tym spłycił treść oceanów do głębokości kałuży.
może i dobrze prawisz, ale daj przykład dobrej ekranizacji w/w (poza łowcą) lata 90/20 to kilka prób (zwłaszcza dicka) i same kaszany wyszły. przykład tolkiena (jak zauważyłeś) nie jest dobry - nie ta głębia powieści primo. secundo nie wyobrażam sobie że ktoś wywali 100 ml $ i nakręci 3 godzinny film (jak hobbit) na podstawie np. kongresu - na tym po prostu się nie zarobi więc nie ma szans.
Oczywiście żadna istniejąca ekranizacja nie pobije książki. To nie rozchodzi się o to czy Mi personalnie odpowiada bo jasne że na pierwszej cześći Lotr wyłam o pomstę za Toma Bombadila. Tak samo jak w Eragonie gryzłam nadgarstki za połowę filmu. Szło mi o to że ta ekranizacja jest po prostu najgorsza ze wszystkich najgorszych. Przychodzi mi do głowy Autostopem przez Galaktykę .. bo udało się nieco przemycić humor i nastrój. Niektóre telewizyjne adaptacje Świata Dysku jakie widziałam były całkiem całkiem. Oczywiście do każdej można mieć zastrzeżenia, ale po prostu do tej ekranizacji Gry Endera mam niemalże tylko zastrzeżenia. Wszystko jest źle, wszystko jest nie tak, wkurza mnie że teraz ludzie nie przeczytają książki tylko obejrzą to dno i będą mówić że Gra Endera jest głupia. Ten film powinien nosić tytuł "Udaję że jestem na podstawie książki Gra Endera ale łączy mnie z nią tylko to że reżyser leżał obok książki" Jako film odrębny, dla widza który nie czytał książki, nie wiele można w ogóle zrozumieć bo wiele wątków jest tak uciętych i tak spłyconych, za wiele. Samymi efektami nie da się zbudować filmu.