Bez przesady. Jak dal mnie ani książka nie była genialna, a film jako w miarę wierna adaptacja, też nie zabłysnął.

Ja szłam na ten film z podejściem: "Dobra, nie nakręcaj się, pewnie będą same efekty specjalne i wielkie bitwy kosmiczne." I może dzięki takiemu podejściu (nie wiem), bardzo pozytywnie zostałam zaskoczona. Zgodzę się, że niektóre wątki strasznie okrojono, ale w niecałe dwie godziny całej książki nie da rady zmieścić. Mimo to, nadal widziałam w tym filmie to, czego bałam się nie zobaczyć - tę głębię psychologiczną, problem dzieci wykorzystywanych w wojnie, Endera bojącego się własnego charakteru, etc.
Uwielbiam Sagę Endera i to wcale nie był dla mnie koszmar, także prosiłabym byś mówił/a za siebie, a nie za wszystkich fanów książki.
W tym momencie mam tylko nadzieję, że za jakiś czas nakręcą drugą część, bo wtedy pojawiłaby się możliwość rozwinięcia tych wątków, które w tym filmie zostały tak brutalnie pominięte.
Niestety nie zapoznałam się jeszcze z "Enderem na wygnaniu", bo czytałam sagę chronologicznie wg publikacji, więc nie wiem dokładnie jaka jest jej fabuła. Za to spodziewam się, że jeżeli w ogóle ktokolwiek podejmie się kontynuacji tej historii, to pewnie od tej książki zacznie, a nie "Mówcy umarłych", gdzie moja ulubiona postać Valentine jest tak świetnie rozwinięta. Właśnie jej i Petera brakowało mi w tym filmie.