PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=163903}

Gra Endera

Ender's Game
2013
6,4 80 tys. ocen
6,4 10 1 80174
5,6 29 krytyków
Gra Endera
powrót do forum filmu Gra Endera

Książkę przeczytałem miesiąc przed premierą i chciałoby się powiedzieć: wyszło jak zawsze. Papier wygrywa ale, na szczęście, nie deklasuje. Ekranizacja okazuje się całkiem niezłym kinem s-f. Audiowizualnie nie ma się do czego przyczepić. Nie jest to może efekt porównywalny do Prometeusza w tej dziedzinie ale podobało mi się. Następny plus to aktorski drugi plan: Kingsley, Ford, Davis - fantastyczne kreacje. Asa Butterfield w tytułowej roli jakoś nie rzucił mnie na kolana ale o to obwiniam scenariusz. Jak na mój gust jest bardziej patetyczny i "hamerykański" niż sama książka. Poza tym, w odniesieniu do oryginału, wyróżniłbym drugą część filmu. Od momentu kiedy Ender leci w daleki kosmos. Ta część filmu była bardzo zbliżona do moich wyobrażeń podczas lektury. Mimo skrótów wyszło dobrze. Pierwsza połowa w szkole bojowej niestety mocno różni się od pierwowzoru i solidnie wypacza historię Endera. Szczegóły po finałowej nocie, nie chcę psuć zabawy innym. Warto dodać, że Gra Endera cierpi trochę na syndrom trzeciego Władcy Pierścieni. Na dobrą sprawę mamy tu trzy mocne sceny na koniec. Trzy kolejne zakończenia ale żadne nie uderza siłą jakiejś wielkiej, finałowej kulminacji. Zabrakło, pardon my French, pierd*****cia. Polecam zobaczyć w kinie, przyjemny tytuł ale oczekiwałem opadu szczęki, a ta jedynie lekko drgnęła.


Delikatne ale jednak SPOJLEEEEEEEEEERYYYYYYYYYYY!!!! Poważnie, jak nie znasz książki/filmu a zamierzasz poznać, dalej NIE CZYTAJ!

Pierwsza połowa filmu jest z czapy, kompletnie nie czuć tego wyobcowania Endera ani tej jego wrażliwej strony. Od początku mamy do czynienia z kościstym i niepozornym bad-ass-madafaką, który płacząc rozpierdala łobuzów, dorosłych i system. Cała misterna seria brzydkich zagrań wobec niego ogranicza się do dwóch scen i to mnie bardzo zawiodło. Od razu ma przyjaciół. Strzela jak Desperado, no prawdziwy miks Rambo, Commando i Johna Nasha. Wiem, że film jest za krótki, żeby pokazać cały ten etap ale tu tej przemiany nie ma w ogóle. Mam wrażenie, że w filmie Ender od początku jest taki jakim w książce był dopiero po wizycie na ziemi. Bardzo mi tego brakowało.

Pominięcie wątku siostry i brata przejmujących władze nad światem za pomocą for internetowych uważam za bardzo mądre. Nic do filmu by to nie wniosło

Nie podoba mi się za to, że wątki bójek i ich finałów też zostały mocno przeinaczone. Szczególnie scena w łazience. No i sam wygląd Bonza. On był w książce o głowę wyższy od Endera psiakrew! Nie mówiąc już o tym, że Ender w filmie w żadnej z grup nie wygląda na 'świeżaka' a na rówieśnika albo starszego od innych.

Tyle narzekań na ten moment. Szkoda, mogli pozamiatać, a zrobili solidne kino s-f bez błysku.

KONIEC SPOJLERÓW!

ocenił(a) film na 7
SithFrog

P.S. Wiem czego mi najbardziej brakowało w tym filmie - narracji głównego bohatera. Nie trzy razy na całość kiedy pisze list do siostry ale takiej wszechobecnej, jak w Fight clubie.