Mam nadzieję, że wspomną, bo to ważny wątek dla dalszych części i tego co dzieje się na Ziemi. Ale z tego co pamiętam to Peter jako Hemgemon jest dopiero w drugiej części.

Co prawda jest, jednak jeśli wspomną o Locke i Demostenesie oraz wyruszą w podróż z pierwszą kolonią dziwne by było jak dla mnie gdyby nie wspomnieli o tym, że starszy brat sławnego Endera Wiggina Peter zawładną światem i został Hegemonem. Jednak zawsze film mogą skończyć na tym, że Ender niszczy planetę Formidów bez słowa o podróży i znalezieniu Królowej Kopca czyli tak jakby nie mieli najmniejszego zamiaru kręcić kolejnej części.

Tego raczej na pewno nie zrobią. Muszą zostawić sobie furtkę do zrobienia sequela, jeżeli film odniesie sukces kasowy.

Mam coraz większe wrażenie, że ten film to będzie totalna porażka albo pod względem fabuły, która pewnie będzie znacznie się różnić od książki, albo pod względem Butterfielda, który może całkowicie spieprzyć role Endera i może zagrać to jako znacznie postać niż ta w książce.
A tak na marginesie. Czy tylko mnie szokuje to, że w filmie Anderson to kobieta, a w książce mężczyzna?

Nie tylko ciebie, wiele osób się z tego powodu denerwuje. Mi to specjalnie nie przeszkadza. Anderson nie jest az tak ważną postacią, żeby jego/jej płeć miała jakieś znaczenie wg. mnie. Bardziej mnie zaskoczyło, kiedy dowiedziałem się, że w amerykańskim serialu "Elementary", będącym współczesną interpretacją Sherlocka Holmesa, dr Watson jest azjatką. Jak by nie patrzeć, jest to bardzo ważna postać.

Podzielam twoje obawy co do filmu. W książce było dużo opisów przemyśleń Endera i jego odczuć związanych ze szkołą oraz innymi uczniami. W filmie ciężko będzie to przedstawić jedynie poprzez odpowiednią grę aktorską. Dlatego też będzie zapewne więcej rozmów z innymi uczniami. Część postaci zapewne usuną lub połączą cechy tych kilku w dwie lub trzy. Ogółem mam sporo obaw.

Jak tak patrzę na ten zwiastun to po pewnym czasie zdałam sobie sprawe, że ukazują w nim wiele ważnych momentów. Jeśli chodzi o rekwizyty itp. to wygląda jakby wzorowali się na Gwiezdnychh Wojnach.
Jeszcze jak tak patrzę na Abigail Breslin to mam wrażenie, że nie będzie umiała zagrać troskiwej siostry Endera. Co to Forda i Kingley nie mam wątpiwości, że zagrają dobrze. Ale gdy tak patrzę na tą obsade to wiele aktorów po prostu nie nadaje się. Jedyną aktorką mniej znaną, która moim zdaniem może zagrać całkiem dobrzer jest Hailiee Steinfeld odtwórczyni Perty.

Ja też się boję o wybór na Val, ale też mam wątpliwości co do Bonzo i Petera....

Co do Bonzo to też, a Peter wygląda na zbyt młodego do tej postaci. Do gustu nie przypadł mi też Silton i Alai.

Poczekajcie na film... jak zapowiadali "Ogniem i Mieczem", nie byłem w stanie wyobrazić sobie Zamachowskiego jako Wołodyjowskiego ani Kowalewskiego jako Zagłobę, a wyszło im rewelacyjnie.

Kingley to geniusz, on nie może ŹLE zagrać - nie ma obaw. A Breslin to nadzieja nowego pokolenia - genialne dziecko. No ale to moje zdanie :)

Bez problemu moge zgodzić jeśli chodzi o Kingleya ale Breslin? Czuje że nie wypali, Steinfeld zagra lepie moim zdaniem

Wydaje mi się, że sequela nie będzie. Ciężko byłoby oczekiwać, że ludzie po pierwszej części (film akcji sci-fi) będą chcieli sięgnąć po drugą, bardzo spokojną część, w której nie ma prawie nic z poprzedniczki. Szkoda, ale takie jest życie.

Boję się też, jak będą chcieli pokazać relacje Endera z rodziną. Pewnie będą strasznie spłycone O ile Val jeszcze jakoś da radę się wybronić (załamanie Endera, powrót na Ziemię, domek nad jeziorem), to Petera raczej nie uda im się przekazać tak, jak powinien on wyglądać.

Ogólnie właśnie bardziej spodziewam się "kosmicznej strzelanki", w której to, co dzieje się w głowie Endera, odegra minimalną rolę. Relacje z kolegami (a przede wszystkim z wrogami), gra fantasy, to wszystko gdzieś zniknie. Będzie tylko szkoła bojowa, treningi, potem lekcje od Mazera, ostatnia walka, poznanie prawdy o Grze. I tyle. Nie liczę na nic więcej. Chociaż jednak strasznie chciałbym się mylić.

Prawda, szczera prawda. Miejmy nadzieje, że wszystkie ważne wątki będę w filmie. Bez gry fantasy połowa książki zostaje wycięta, a połowa tego co robi Ender nie ma sensu - czyli sensu też nie ma to, że zostaje szybko przeniesiony na "wyższe poziomy" w szkole bojowej. Bez gry fantasy nie może być wątku z Królową Kopca, która dostaje się do umysłu Endera, czyli jego złe sny w trakcie lekcji od Mazera nie mają prawa się pojawić.

@febbraio, akurat gra fantasy w filmie się pojawi - potwierdził to m.in. odtwórca głównej roli.

Czyli mamy szansę na "książkowe" zakończenie, tym lepiej dla filmu :)
Ogółem chodziło mi o to, że po prostu nie ma co nastawiać się na 100% zgodność z oryginałem, tylko przymknąć oko na pewne (mniejsze lub większe) niezgodności i świetnie bawić się na filmie. Sam Card mówił, że to nie do końca jest jego wersja, więc trzeba mieć to na uwadze.

*SPOILER* Oj, szkoda, że okazałeś się złym prorokiem co do tych relacji i co do Petera :/

*SPOILER* Dupa, ani słowa o tym, co jest zresztą jednym z najpoważniejszych minusów filmu.

Tempo filmu i tak jest zabójcze, dodaj do tego jeszcze kolejny duży wątek, i film musiałby trwać 5 godzin, aby wszystko rozsądnie pokazać. Od początku spodziewałem się, że nie pokażą tego wątku, ale filmowi wyszło to raczej na dobre. Znacznie bardziej obawiałem się, że wytną grę myślową, ale to na szczęście zachowano.

Gra Fantasy naszczęście jest, jednak nie zmienia to faktu, że ponad połowa książki jest wycięta. Ten kto nie przeczyta książki w pewnych momentach może mieć problem ze zrozumieniem czemu stało sie tak, a nie inaczej czy co sie właśnie dzieje - wiem, bo byłam z koleżanką i nie rozumiała po części fabuły. Mimo wszystko te dzieciaki spełniają wiele oczekiwać i muszę stwierdzić, że zagrali rewelacyjnie - miny Bonza, gdy Ender pokonuje go w bitwie bezcenne - a Ford, Davis i Kingsley dopełniają to wszystko, co sprawia, że aktorzy są dobrani znakomicie.