Byłem dziś na tym filmie i jest po prostu słaby. Scenariusz jest bez sensu i nie potrafi wciągnąć. Mówienie do dzieci pułkowniku i rozwalanie przez nie robali to jakaś parodia. Ten film nie ma w sobie nic wyjątkowego i jest w zasadzie historią o dzieciach owładniętych obłędem grania w gry i nic więcej. Nudziłem się na nim niemiłosiernie, bo historia była słaba i nieciekawa. Dla mnie ten film to zmarnowany czas. Słaba rola Forda i kompletnie nie wiem po co zgadzał się w tym szajsie wystąpić tak samo jak nieciekawe postacie grane przez chmarę dzieci. Film nie ma nic wspólnego z takimi produkcjami jak Prometeusz, Avatar czy Gwiezdne Wojny. Po prostu nie jest on dla małych dzieci z racji dość hardcorowej fabuły, a starsze dzieci, które nie siedzą po 12 godzin na kompie po prostu nie zainteresuje.
Podsumowując jak nie musisz to nie idź na to, a na pewno nie idź z dzieckiem, chyba, że ma za mało przemocy w TV.
Ja czytałem i widziałem wczoraj i nie wiem z jakiego powodu miałbym być zły. Rozwiniesz??
Dokładnie, film był zrobiony na podstawie książki i gdybym ksiażki nie czytał nie wiedziałbym o co chodzi. w filmie brakowało kilku małych choć istotnych dla zrozumienia szczegółów. czyli przed obejrzeniem tego filmu należy koniecznie przeczytać ksiażke bo inaczej film nie ma sensu. należałoby zmienić troche scenariusz zeby bardziej sie pokrywał i zupełnie inny odbiór by był tego filmu
Wychodząc z kina zastanawiałem się jaka może być opinia kogoś, kto nie przeczytał książki. Sądziłem, że właśnie taka jak Twoja.
Osobiście jestem "Gra Endera" bardzo zawiedziony. Tak jak Ty oceniłem go na 3/10, choć pewnie z innych powodów. Podejrzewam, że po obejrzeniu "tego czegoś" nie dasz się namówić na książkę, a szkoda, bo jest świetna. Potem polecam jeszcze "pierwsze spotkania w świecie Endera" i "cień endera".
Czyli pominąć "Mówcę Umarłych"? Czy też dobra, ale po prostu dwie pozostałe przez Ciebie wymienione są lepsze?
"Mówca umarłych" jest po prostu inny. Mnie specjalnie nie ujął za serce i inne części ciała.
"Cień Endera" jest jest opowiedzianą w inny sposób historią z "Gry" - moim zdaniem opowiedzianą świetnie.
"Pierwsze spotkania" dodają ciekawe tło do historii młodego Endera. Do tego otwierają fabułę dla "Mówcy umarłych".
Chronologicznie przed "mówcą" jest jeszcze "Ender na wygnaniu".
A ja się nie zgodzę. Ksiązki nie czytałem, ale zamierzam zabrać się za całą serię, bo jestem fanem SCI FI. Póki co jeszcze pare książek DIUNY mi zostało do przeczytania.
Do tego jest to tu wałkowane od dawna NIE PORÓWNYWAC KSIĄŻEK DO FILMÓW!!!!! Bo nie ma to sensu!!! To że ktoś robi film na podstawie książki to nie znaczy że chce pokazać w nim wszystko identycznie jak w niej. Filmowcy mają swoją wizję. Przez to psute są oceny filmów, bo komuś bardziej sie podobała książka to filmowi da np 3!! Jak można w tym wypadku dać 3?? Na film skalda się wiele rzeczy efekty, gra aktorska, muzyka, fabuła itp itd etc. A ktos idzie do kina i stwierdza: "KSIAZKA LEPSZA DAM OCENE 3 lub 1! Kpina!!
nie bardzo rozumiem, czemu podłączyłeś się pod tego (mojego) posta mówiąc o porównywaniu książek do filmów. Ale skoro już to zrobiłeś, to odpowiem.
Nie uważam, by bezzasadne było porównywanie książek z filmami. Oczywiście, że można a nawet powinno się zestawiać oba dzieła razem i komentować, jak jedno wyszło na tle drugiego. Adaptacja oznacza, że film powstał na podstawie innego tworu. Dlatego uzasadnione jest ocenianie go przez ten pryzmat.
Z drugiej strony masz rację, że może to być krzywdzące dla filmu. Zgadzam się, że reżyser może mieć swoją wizję. Dlatego ja nie czepiam się pominięcia jakichś motywów, np. Locke'a i Demostenesa. Ale jeśli i w jednym i w drugim dziele jakieś motywy zostały poruszone, wtedy jak najbardziej. Pozdrawiam :)
Podlaczylem się bo czytałem odpowiedzi innych i tez mam prawo komuś cos napisać :)
A co do porównywania to dlatego jestem przeciwny bo każdy kto czyta książkę wyobraża sobie to co w niej jest na swój sposób. Np autor opisuje wygląd bohatera to każdy jego twarz może wyobrazić sobie na swoj sposób. To samo opis krajobrazu, statku kosmicznego planety itp. Każdy z nas ma inna wyobraźnię. Reżyser miał akurat taka wizje. Uwaza,m ze film warto oceniać przyjmując ze książka nie powstała. Film można porównać z innym filmem. Książkę z książka.
Dobra, ale zupełnie inna. Ender jest starszy, dojrzalszy. Nie ma też takiej akcji jak w 'Grze...'. Ale mimo wszystko warto.
Rzeczywiście bez znajomości "całej' historii może wydawać się trochę pusty jednak patrząc z perspektywy osoby która czytała "w mojej słuchała" książki dobrze że udało się im chociaż tyle zmieścić w 2 godzinnym filmie.
Według mnie pomimo że film jest raczej dla młodzieży zawiera przesłanie i nie jest tylko pustą wydmuszką o dzieciakach uzależnionych od gier. Warto dodać że nie jest to chwilowa moda na "uzależnia od gier" bo książka została napisana ładnych parę lat temu.
Nie wiem czy będę czytał kolejne części przygód Endera, ale filmowa adaptacja na pewno nie była zła. Z chęcią zagrał bym w prawdziwą wersję "gier" z filmu. Może takie projekty jak Oculus Rift i Omni 3D zrealizują takie marzenie.
Zgadzam się w zupełności. Zarówno film jak i książka mnie nie wciągnęły. Cały czas odbierałem to jak komedie pod przykrywką powagi. Słaba gra aktorska, fabuła którą przewidziałem zaraz na początku, zero akcji, ...
Wow po przeczytaniu książki, przewidziałeś fabułę filmu, który był oparty na tej książce, jesteś geniuszem.
:) W mojej wypowiedzi najpierw jest film, później książka :) , ale Twój komentarz tak i tak test zabawny :)
Powiem wam że to chore robić film, którego fabuła jest ciekawa jak się książke przeczyta. Dramat jakis. A koniec to dno.
Ehhhh nie będę spoilerował, ale nie masz racji. Przeczytaj końcówkę jeszcze raz ;)
Dla Mnie "Gra" to wyjątkowa książka. Mam zwyczaj nigdy nie czytać świetnych książek drugi raz żeby nie tracić pierwszego wrażenia , tak było i w tym przypadku. Moim zdaniem film dobrze oddał klimat książki (co było niełatwe) i po wielu latach od jej przeczytania był bardzo przyjemnym odświeżeniem tej historii. Mam wrażenie że albo nie czytałeś samej książki albo wyciągnąłeś z niej zupełnie inne treści niż ja i nie znalazłeś ich w filmie. Co do dzieci przy kompach to mogę się zgodzić że sam film może wzmocnić u Nich podświadome przekonanie że granie w gry komputerowe jest ważną umiejętnością. (Jak się dłużej nad tym zastanowić to w sumie kto wie ... ;) )
Zgadzam się z Tobą i miałam podobne wrażenia po obejrzeniu filmu! Gra Endera to nie jest kolejny film do oglądania, bo wypada na coś pójść do kina :) To bardzo dobrze zrobiony film na podstawie książki, ową czytałam wieki temu i film oddał w zupełności emocje jakie przeżywałam czytając książkę :) Uwielbiam Grę Endera, polecam Mówcę Umarłych i Ksenocyd. Wspomnę jeszcze o muzyce, bardzo mi się podobała (pamiętam jaka byłam zawiedziona muzyką z Avatara :p)
Bardzo popieram :D
ps.Te trzy części najlepsze, bo Dzieci Umysłu to już dla mnie za bardzo pojechane i za mało hmm tego czegoś co było we wcześniejszych. Ksenocyd tez juz troche pojechany byl ;) Ale znosny - musze sledzic słoje w podłodze :D Btw nie pamietam czy to bylo wprost opisane w ksiazce ale oni chyba mieli nerwice natrectw co nie?!
Zabieram się za doczytanie reszty książek Carda z tego cyklu.
Hehe, tak mieli ZPN aby zająć czymś umysł :)... muszę wrócić do lektury i zrobię to z ogromną przyjemnością!
Warto przeczytac prequel Gry ktory zostal napisany na bazie komiksu autoestwa Carda "formic wars" w ktory poznajemy jak ludzkosc natrafila na Formidów, bardzo brutalna i okrutna, polski tytul to "W przededniu" poznajemy tam tez Mazera. Teraz siebwzialem za Ender Na Wygnaniu" czyli to co sie dzialo miedzy akcja Gry i Mówcy
Popieram.
btw. gry wojenne rozwijaja zdolnosci taktyczne, czasami nawet strategiczne. O to tu chodzi, nie o nawalanke w stylu Quake'a ;)
Fabuła ma sens. Film zmierzał w jakimś kierunku. I wszystkie leementy tworzyły logiczną całość. A z tymi dziecmi to widać że nie zrozumiałeś w ogole o co chodziło i tyle.
Stawianie Prometeusza obok Avatara, a Avatara obok "Gwiezdnych Wojen" to dwa poważne nadużycia.
Te ostatnie to arcydzieło (4-6), środkowe jest bardzo porządne choć do GW mu daleko, a pierwsze rozwleczone, nudne i o niczym.
A "Gra Endera" moim zdaniem jest gdzieś między GW a Avatarem.
Ja się nie zgadzam. Gra Endera to po prostu słaby film i tyle. Fabuła dla zamkniętych w domu i siedzących 24 H na kompie dzieciakach. Przy czym motyw z płakaniem po mrówkach to było jakieś przegięcie. Mam nadzieję, że ten film nie doczeka się kontynuacji bo szkoda na niego czasu.
Jak dobrze, że ten film nie miał nic wspólnego z tytułami pokroju Avatara, Prometeusza i Gwiezdnych wojen... Przede wszystkim to film inspirowany książką, a po drugie nie miała to być prze-naiwna bajka dla "wszystkich" tak, jak Avatar chociażby. Gra Endera wymaga co nieco od widza w przeciwieństwie do wymienionej trójki, która nie wymaga w ogóle myślenia podczas seansu. Co kto lubi. ;)