Ale wydaje mi się, że w książce Graff nie był przedstawiony jako żołnierz (nie zrozum mnie źle, był żołnierzem), ale raczej jako opiekun dzieci, głównie Endera. Filmu jeszcze nie ogladałem, nie porównam więc. Ale nie zgodzę się, że w filmie powinno się wymagać od postaci Graffa bycia żołnierzem

Ty kompletnie nie rozumiesz o czym mówię, od razu widać, że o wojsko się nawet nie otarłeś - Graff był żołnierzem z krwi i kości, starym, doświadczonym oficerem, który z jednej strony był w 100% profesjonalistą, a z drugiej roztaczał aurę dowódcy i opiekuna, który budzi zaufanie i szacunek. Poznałem kilku podobnych ludzi jak byłem w wojsku i muszę przyznać, że Card świetnie zbudował tę postać, całkiem, jakby opisywał kogoś prawdziwego.
A w filmie w tej postaci nie ma kompletnie nic z tego, zwykła wydmuszka robiąca srogie miny, która w mundurze porusza się sztywno i nienaturalnie, całkiem jak w kostiumie na bal przebierańców.

nie niestety film słaby- książka Carda jest pełna wątków i akcji, której upchnąć się nie udało. Nastolatkowie w roli dzieci wypadli niepewnie. Niektórzy na filmweb mówią, że nie wyobrażają sobie dzieci zabijające dzieci, a przecież to SF- dzieci były hodowane na żołnierzy- groszek był efektem eksperymentu genetycznego, itp. itd.

Ci idioci nie mają pojęcia, że dziecko to najlepszy żołnierz, bo będzie wykonywać wszystkie, nawet najokrutniejsze rozkazy w zamian za uznanie starszych, którzy są dla nich bogami. Przykładów tego jest masa w historii, już nawet nie trzeba wspominać o wojnach domowych w Afryce, podczas Powstania Warszawskiego małe dzieciaki rzucały butelkami z benzyną w czołgi i strzelały do szwabów, a nikt ich do tego nawet nie zmuszał, tylko same się zgłaszały na ochotnika, a co dopiero, by robiły, jeśli poddać je selekcji i fachowemu szkoleniu.