Ja wiem- książka porusza tak wiele wątków, że wprost niemożliwym jest, aby umieścić je wszystkie w filmie... Ale wątek rodzeństwa był bardzo, bardzo kluczowy. Masa dziur i niejasności, to wszystko dzieje się zbyt szybko. Innymi słowy: FATALNY SCENARIUSZ. Za to dobry dobór
aktorów który udowodnił mi, że nie wszystko musi być dokładnie odwzorowane aby było dobre.
Filmowe adaptacje czy ekranizacje powiesci z reguly sa plytsze od pierwowzoru literackiego. "Gra Endera" to jedna z najlepszych powiesci sf lat 80-tych. Ciezko w filmie, nawet tak dlugim jak ten, poruszyc wszystkie zawarte w ksiazce watki i sportretowac w sposob gruntowny bohaterow. Skroty sa tu nieodzowne. Sztuka wiec nie jest odzwierciedlenie w filmie powiesci strona po stronie, ale wyluskanie esencji, odtworzenie do pewnego stopnia klimatu i przeslania.
Film nie jest zly. Dobrze sie te rzecz ogladalo. Ale to jest film na miare dzisiejszych plastikowych czasow i na miare talentu dosc przecietnego rezysera. Dostalismy wiec bardzo powierzchownie opowiedziana historyjke, z bardzo umownie zarysowanymi postaciami, ich ambicjami i motywacjami. To nie jest dzielo na miare "Czasu Apokalipsy", ktory byl luzna adaptacja "Jadra Ciemnosci" Conrada. "Czas Apokalipsy" siegnal jednak sedna i jadra, i artystycznie zblizyl sie do arcydziela. Ten film nie otarl sie nawet o przeslanie zawarte w powiesci. Byl dlugimi chwilami bardzo infantylny.
Ale mimo wszystko oceniam pozytywnie na 6/10, bo nie nudzila mnie ta rzecz. Chwilami dostarczala emocji. Ale nie da sie tego porownac do powiesci i najlepiej po prostu tego nie robic. Nalezy film traktowac jako niezobowiazujaca rozrywke, malo wymagająca od widza, nie majaca praktycznie zadnej glebi fabularnej, psychologicznej i filozoficznej (inaczej niz powiesc).
Zgadzam się całkowicie. Przed twórcami filmu było bardzo trudne zadanie. Starałem się w miarę możliwości obiektywnie podejść do oceny filmu, co nie było łatwe biorąc pod uwagę fakt, iż książkę czytałem kilka razy . Patrząc na całokształt otrzymaliśmy bardzo ładne opakowanie - niezłą grę aktorską, świetne (w mojej ocenie) efekty specjalne i wartką akcję. Natomiast odnoszę wrażenie, że po drodze zgubiono gdzieś istotę, niejako "duszę" historii, którego źródłem jest książka, a na podstawie której powstał film. Brak tak istotnego elementu jak pokazanie osamotnienia, wyobcowania Endera, który tak naprawdę jedynie czego szukał to akceptacji. Brak też pokazania ciągłej walki ze sobą i przekonaniem, że może być taki jak jego okrutny brat oraz spłycenie przekazu, w którym Ender wielokrotnie stara się udowadniać sobie i innym, że jako "trzeci" wart jest pokładanych w nim nadziei. Elementy których zabrakło mógłbym wymieniać naprawdę długo (m.in brak bardzo ważnego drugiego równoległego wątku z siostrą i bratem głównego bohatera) ale nie o to chodzi. W końcu chodzi o ekranizację a nie wierną adaptację książki.
Podsumowując - film jest niezły, ale mógł być znakomity i to jest główny zarzut. Z tak wspaniałej książki można było wyciągnąć niesamowitą historię, niestety autorzy filmu poszli trochę na skróty. Chociaż dla mnie osobiście na pewno plusem było to, że obrazy, które do tej pory żyły w mojej wyobraźni zostały w jakimś stopniu zwizualizowane (zwłaszcza sala, w której odbywały się gry:))
Na koniec wszystkim którzy nie czytali książki a obejrzeli film (niezależnie od tego czy się spodobał czy też nie) życzę, aby sięgnęli po książkę. Naprawdę WARTO!