Tak złego filmu nie widziałem od czasów Alien versus Predator. W skrócie: dwunastolatek dowodzi ziemską flotą walczącą z robakami, nie ma to ani żadnego uzasadnienia ani sensu. Losy świata w rękach Gimbusa, yeah. Pomijając ten idiotyzm to reżyser był chyba prześladowany w szkole jako dziecko. Najpierw głównego bohatera dusił brat :), potem jakiś osiłek w szkole, potem cała klasa go nie lubiła, później dowódca, później kolejny osiek itp. Niezły sposób na leczenie się z kompleksów.