Części książki???
Skupiają się przede wszystkim na Enderze, ale okroili jego postać z psychologicznych rozterek i zadziwiająco dojrzałych rozważań.
Mocno podkolorowali film. Wszystko w książce ma wymiar dość sprawiedliwej i wyważonej oceny, a zarazem dopuszcza wolną interpretację.
W filmie najbardziej brakowało elementu związanego z gramy myślowymi. Temat ten został prawie całkowicie pominięty. Wątek polityczny nie był aż tak ważny w samej książce, wyjaśniał jedynie zagadnienie trzeciego dziecka oraz jak przebiegało życie Valentine i Petera. A skoro w filmie skupiono się praktycznie tylko na Enderze watek polityczny był zbędny.
Może i tak, ale moim zdaniem skrzywdzili książkę; cała jej filozofia polega na dowolnej interpretacji, tak czy inaczej wszyscy są przedstawieni z różnych perspektyw i bez jednoznacznej opinii. Główny wątek, czyli Ender nie dość, że został oskrobany ze wszystkiego, co mi się w nim podobało to jeszcze podpasowali cały film pod amerykańskie nastolatki ;( Spłycili go tak, że jest kotletem.
Współpraca rodzeństwa to nie tylko wątek polityczny. Myślę, że bardziej chodziło o pokazanie ich różnic, wspólnych cech i przede wszystkim odniesień do głównej postaci. Autor tym wszystkim miesza w głowie, co jest (przynajmniej dla mnie) niezwykle fascynujące, że raz postać jest czuła, raz potworna, raz załamana, często przewidująca, czasem jak marionetka, może trochę obojętna, ale zawsze wybitna. Patrząc na całokształt ma się wrażenie... no właśnie jakie?! Nie umiem tego określić, natomiast w filmie wszystko jest postawione za jasno.
Właściwie masz racje. Miło się czytało jak np. Valentine z początku pisząca pod pseudonimem Demostenesa (który wyrażał opinie skrajne i pasujące bardziej do jej brata) prosi o pomoc Petera w pisaniu a potem odkrywa, że sama potrafi wczuć się w role.
Co do współpracy rodzeństwa to owszem dobrze byłoby zobaczyć w filmie ich dzieło niestety to wymagałoby nakręcenie nie jednej ale co najmniej dwóch części. Skoro ta jedna została okrojona to co było by gdy dodać do niej wątek Valentine i Petera?
Niestety nic nie poradzisz, że amerykańska młodzież nie potrafi myśleć i jakikolwiek film który każdy mógłby zinterpretować na swój sposób został by natychmiast zbojkotowany. Oni musza mieć wszystko przedstawione prostolinijnie i bez jakichkolwiek zawiłych sytuacji. Nawet ich seriale detektywistyczne są tak strasznie nieprzewidywalne że po 5 minutach wiesz kto z kim, kogo i dlaczego :(
Dokładnie! Filmy jeszcze jakoś, ale ciągnące się seriale kryminalne... Jakiś pomysł jest, ale potem:
ZBRODNIA -> AGENCI, MACIE ROBOTĘ -> DZIAŁANIE -> GŁÓWNY PODEJRZANY -> DZIAŁANIE -> MĄŻ PIELĘGNIARKI/WŁAŚCICIEL SCHRONISKA DLA ZWIERZĄT/SEKRETARKA MORDERCĄ
Zawsze na początku lub w połowie odcinka pojawia się jakaś mało istotna postać, która okazuje się psychopatą, bo nikt jej o to nie podejrzewa.