Po wyjściu z kina nie mogłem znaleźć rzeczy która powstrzymałaby mnie przed wystawieniem "Grze" maksymalnej
noty. Oczywiście ilość negatywnych ocen trochę ostudziła moje podejście do filmu. Grę Endera czytałem jeszcze w
podstawówce (lub wczesnym gimnazjum), kolejne części trzy lata później, wywarły wtedy na mnie OGROMNE wrażenie.
Zgadzam się z tym że twórcy filmu pominęli kilka wątków, w tym ważne stosunki z rodzeństwem Endera, ale czego
możenie wymagać od hollywoodzkiej produkcji skierowanej do widza 13+? Jak na wymagania nowoczesnego kina,
powstała jedna z najlepszych wysokobudżetowych produkcji sf ostatnich lat! Czy nie możecie wyjść na chwilę ze swojej
wizji idealnej, najlepiej czterogodzinnej ekranizacji, przepisującej opowieść (jednak z lat osiemdziesiątych) w
niezmienionej formie? IMO dostaliśmy najlepszą ekranizację jaką (oczywiście będąc realistami) mogliśmy sobie
wymarzyć, nie zaniedbali nawet scen przedstawiających ciemną stronę osobowości Endera, czego bardzo się
obawiałem. Większość zarzutów jest kierowanych nie do adaptacji ale do fabuły przedstawionej w książce, która została
doceniona przez krytyków i wielokrotnie nagrodzona. Handlujcie z tym. Wizualnie film też bez zastrzeżeń (ta scena z
gry komputerowej!), dodać do tego świetny soundtrack i mamy, w mojej skali, 10/10.