Początek moim zdaniem bardzo marny, miałem wrażenie totalnej szmiry, tym bardziej, że przed nim oglądałem film "LeMans". Może po prostu musieli pędzić, żeby rozwinąć fabułę i żeby potem skupić się na tym, co ciekawsze. Od jakiejś 1/3 film nabiera atrakcyjności. Bohaterowie stają się głębsi, mniej plastikowi, aktorstwo przyzwoite zamiast tandetnego, dialogi inteligentniejsze, głębsze, akcja ciekawsza, zaczynają się pojawiać emocje u widza zamiast zniesmaczenia. W okolicach wypadku na N-ringu miałem już wrażenie oglądania naprawdę dobrego filmu. I co najważniejsze to wrażenie nie znikło do końca. Realizm tego filmu to inna kwestia, ale nie dajcie sobie zepsuć rozrywki nastawiając się na oglądanie prawdziwego oblicza motorsportu, szkoda rozczarowania