Oglądając ten film coraz bardziej uświadamiałam sobie, że nie wiem o co w nim chodzi... Ale oczywiście nie w sensie akcji czy fabuły(to akurat nie problem). Chodzi mi o takie przesłanie, może nie nazwałaby tego "drugim dnem", ponieważ interpretujemy każdy film jak chcemy, ale o to takie no właśnie przesłanie, chociaż nie wiem czy to dobre określenie... Troszeczkę się pogubiłam;]... Może to nie jest jeszcze film dla mnie... Sama nie wiem. Czy też odnieśliście takie wrażenie??
Znalezienie różnicy pomiędzy dojrzałą miłością (ostatnią, jak to William nazwał;)) a tą młodzieńczą - do Dylana.
Takie było dla mnie przesłanie.
ja bym jeszcze dodała to, że Dylan nie kochał Very naprawdę, kochał wyobrażenie, które miał cały czas w głowie, gdy mieli 15 lat.
Zgadzam się z Malolepsien – poruszone tutaj zostały dwa tematy: młodzieńcza miłość Very do Dylana versus dojrzała miłość do Williama, którą Vera "pojęła" z biegiem czasu. Drugi wątek to swoista „siostrzana” miłość pomiędzy Verą i Caitlin. Film podobał mi się, aczkolwiek nie powalił mnie z nóg. Oceniam go na mocne 8/10.