Film nieudany. Przesadnie spowolniony, nieangażujący. Zachowania bohaterów mało wiarygodne,
a oni sami - płascy i nudni. Spodziewałem się o wiele więcej, zwłaszcza po Knightley. W nieco
podobnej "Pokucie" zagrała o klasę lepiej.
Zgadzam się z Tobą w pełnej rozciągłości.
"Spodziewałem się o wiele więcej, zwłaszcza po Knightley." - dokładnie tak samo pomyślałem dlatego w ogóle sięgnąłem po ten film... w życiu bym nie pomyślał że Kinghtley potrafi w takich gniotach grać. Porażka.
To prawda. Film pod wzgledem scenografii i kostiumów wypada świetnie, ale scenariusz... dawno nie widziałam tak pretensjonalnych dialogów i irytujących postaci. Zły film.
Moim zdaniem na uwagę zasługuje również warstwa muzyczna czyli ścieżka dźwiękowa i recytacje wierszy Dylana Thomasa, ale nawet to nie uratowało tej produkcji. Film jest po prostu kiepski, a niektóre sceny naprawdę durne jak np. ta kiedy Vera kładzie swojego synka na kocyk jak zabawkę i idzie z przyjaciółką popluskać się w morzu. No litości...
Muzyka była faktycznie niezła, bardzo pasowała do epoki, ale jakoś bardziej urzekła mnie scenografia i kostiumy. Stylizacja na lata wojenne bardzo udana. A co do tych scen to dodam jeszcze, że dialogi też były dość... nieudane, np. rozmowa o wspomnieniach w barze. Nawet nie umiem wytłumaczyć, czemu mi to nie pasowało do filmu. I postać Very. Nie wiem, czy to zasługa scenariusza czy gry Keiry, że tak strasznie mnie irytowała.