Grease obejrzałam już paręnaście razy, zdarzało się dwa razy dziennie... Ja wiem że nie jest to film... hmm... najwyższych lotów, ale kocham go za gigantyczny ładunek optymizmu. Żaden z bohaterów w zasadzie nie ma poważnych kłopotów, a jak już ma, to i tak wszystko się dobrze kończy. Wyciągnie z dołka choćby nie wiem co. No i jak oni ładnie tańczą... :)