Grek Zorba , klasyczny już obraz w reżyseri Mihalisa Kakogiannisa , pozwolił mi pod nieco inną
perspektywą przyjrzeć się wyspiarskiej obyczajowości krainy znanej z Sokratesa , Zeusa i oliwek.
Głównym bohaterem obrazu jest Basil , anglik posiadający greckie korzenie , dziedziczący
spadek na Krecie , wykształcony intelektualista o małej emocjonalności. W trakcie swej podróży
jego losy zostają splecione z Alexisem Zorbą - bawidamkiem , człowiekiem nieprzebierającym w
słowach i czynach , oddychającym pełną piersią życiem. Wspólna przygoda odkrywa dość
przerażający obraz małomiasteczkowej greckiej społeczności - obłudnej i zakłamanej , która
zaprowadzi do tragedii.
Mocną stroną obrazu jest z pewnością aktorstwo , w głównej mierze za sprawą Anthonego
Quinna , lecz na uwagę zasługuje tutaj bogate tło drugoplanowej obsady (Madame Hortense ,
czy Irene Papas w roli wdowy). Wielkiem plusem i najbardziej rozpoznawalną częścią filmu jest
muzyka oraz ... taniec (którego scena stała się już kultową) będący dopełniem charakteru Alexisa
, stanowiący formę jego "oczyszczenia". Całość dopełnia przepiękny krajobraz kreteńskiej flory i
fauny (niec tylko spakować się i tam zamieszkać :) ) Za wspaniały etos postępowania i wielką
lekcję życia pozostaje ocenić tylko na 10!