Ten film może nie jest najwyżych lotów ale jest w nim jedno co mnie zaskoczyło, że tak naprawdę, główne bohaterki umierają po 30 minutach filmu! To jest najciekawszy zabieg tego filmu, dosc psychologiczny. Oglądając film bardzo przywiązałem sie do pierwszych bohaterek i było mi szkoda że one umierają, tak jak przy normalnych bohaterach filmowych. Tymczasem przez to że główne bohaterki już umarły to druga tura bohaterek nie jest już tak wciągająca dla widza jak ta pierwsza. Bo w psychice mamy już że to tamte są głównymi bohaterami. Przez to że pierwsza tura bohaterek, automatycznie bohaterem którego zaczynamy najbardziej lubić staje sie czarny charaketer czyli Kaskader Mike, a główne bohaterki są własnie tymi mścicielami którzy chcą zabić swoją ofiarę. Niezwykle film gra na psychice, i świetna zamiana ról, taka niezauważalna na początku, dopiero pod koniec, to dopełnienie całej historii... ach... może to nie majstersztyk Tarantina, ale napewno dobry film. :)
Pozdrawiam i zachęcam wszystkich do oglądania, tylko błagam, nie bierzcie tego filmu tak na poważnie... to jest zabawa, rozrywka :)
I z tą właśnie opinią zgadzam się najbardziej.
Nie zapomnę tego zaskoczenia, gdy on je zabił... najpierw wydawało się oczywiste, że jest czarnym charakterem... potem, podczas oglądania go w knajpie, stwierdziłam, że to przecież fajny gość... A tu... szok.
W jednym miejscu nasze podejście się różni - fakt, ciężko było mi się przestawić na drugą turę bohaterek, ale moja sympatia do Mike'a już nie wróciła.
Ja osobiście podczas pierwszej połowy filmu "kibicowałem" Stuntman'owi Mike'owi, póżniej zacząłem dziewczynom głównie ze względu na Mary Elizabeth Winstead.
Własnie o to tu chodzi :) Że nie jest tak że wszyscy kibicują Starky i Hutchowi, tylko mozna tu kibicować wszystkim bohaterom filmu! :) To jest niezwykłe :)
Na mnie ta moc nie zadziałała, od początku wiedziałem że kaskader Mike nie jest grzecznym i miłym panem i dlatego byłem z nim. Piękna scena masakry pierwszej grupy dziewczyn i niestety nieudana druga, no i nieszczęśliwe zakończenie. Szkoda, że nie rozjechał tej drugiej grupki, potem mogł splunąć na ich zwłoki, szyderczo się zaśmiać i pojechać na następne łowy; to byłby happy end, ale to tylko film klasy B i dobro znów zatriumfowało.