Death Proof można podzielić na dwie części i wydaje mi się, że w paru miejscach jest zasugerowane, że tak naprawdę mamy do czynienia z odwróconą chronologią, tak jak np. w Pulp Fiction. Jeśli najpierw obejrzymy drugą historię, gdzie Mike w sumie jest mało zaradną pierdołą, kolesiem który bardziej ma ochotę się "zabawić", niż naprawdę kogoś skrzywdzić i dziewczyny spuszczają mu łomot, a potem dopiero obejrzymy pierwszą historię, gdzie jest opanowanym, chłodnym i bezwzględnym sadystą, który "mści" się na kobietach, to historia nabiera zupełnie innego wydźwięku. Co o tym sądzicie ?