Cenilem filmy Tarantino za oryginalnosc swietne dialogi i genialna muzyke... Genialne "Pulp Fiction" swietne "Reservoir Dogs" i bardzo dobre jak dla mnie Kill Bille. ale o tym filmie juz tak dobrze nie da sie powiedziec... jest tu duuzo dialogow "o niczym" jak w Pulp Fiction czy Reservoir Dogs... ale gdziez by im do nich! zero w nich polotu, robione totalnie na sile... gdzie ta muzyka?! Soundtrack z Pulpa jest jak dla mnie niemal kultowy a Kill Bill tez swietna muzyka nas uraczyl a tu?! nic w ucho nie wpadlo!. Co do fabuly to film ten juz wypada wrecz tragicznie przy Reservoir dogs to on nawet stac nie moze. Ale co by nie zjezdzic tego filmu maxymalnie przyznam ze miejscami w niektorych momentach poczulem jeszcze ducha Tarantino ale bylo go zdecydowanie za malo... ogolnie zawód :(