Kto chce krytykować niech krytykuje.Kto nie wie o co chodzi w filmach rodem z Grindhouse niech nawet nie ogląda.Czemu Tarantino jest niezrozumiały?Bo większość ludzi nawet nie wie co to jest pastisz.Kolejną rzeczą,której ludzie nie wiedzą,to to,czego ten pastisz dotyczy.Aby zrozumieć Tarantino trzeba mieć pewną wiedzę...Niestety,pomimo łatwego dostępu do informacji,większość i tak idzie na film,bo to TARANTINO!A potem mieszają go z g... bo film kiczowaty itd.,itp...A może właśnie tak miało być??Nie mam zamiaru kłócić się z nikim...Za dużo roboty...A zresztą-po co?Przecież "znawcy kina" wiedzą lepiej...Dla wielbicieli Tarantino-świetna zabawa,dla reszty...No cóż...
Dokładnie ;]
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią, ale i tak zaraz się podpiszą pod tym tematem krytykanci i wielcy znawcy kina więc nie ma co się silić i komuś na siłę tłumaczyć ;]
My wiemy swoje, Oni swoje i tyle...
Ciekawi mnie tylko,kiedy Wielcy Znawcy zaczną używać konstruktywnej,popartej argumentami krytyki.Bo jakoś tego brak...
własnie zniknąło z listy pierwszych 5ciu tematów forum o dokładnie tym samym motywie przewodnim, tzn: film tarantino jest super, jeśli komuś sie nie podobał to znaczy, że nie zrozumiał filmu, albo że nie zna kina tarantino.
a co powiecie tym którym sie film nie podobał, a zęby na tarantino zjedli i zachwycali się jego twórczoscią, kiedy wy jeszcze w podstawówce brylakiście:)
i mimo iz jestem fanem tarantino i doskonale wiem o co mu chodziło, wiem co to jest pastisz i gra konwencja - to wynudziłem się jak mops:)
a konstruktywna krytykę juz przeprowadziłem nieco wcześniej więc pozwole sobie wkleić. ---->>>
---->>> rozumiem fascynacje tarantino "filmami drogi" ponieważ on sie na nich wychował.
podobnie znam fascynatów serii z Bondem, albo Gwiezdnymi Wojnami (do których należę) Jest tylko jedno ALE, wyzej wymienione filmy powstały w danej epoce kina, kręcenie ich uwspółczesnionych wersji po prostu nie wychodzi. i na tej zasadzie nowe gwiezdne wojny to juz popłuczyny po tych z lat 70-80tych, nowe bondy tez juz nie chwytają publiki za serce, podobnie jest z kinem samochodowym lub czarnym kryminałem lat 40 (powstał niedawno taki film z denzelem w., również chała).
I Death Proof będąc kopią zapomnianego stylu jest filmem słabiutkim.
oczywiście mozna mówic o pastiszu, grze konwencją, zabawą znanymi wątkami, (jak w przypadku całego kina tarantino), ale w tej produkcji po prostu mu sie nie udało. pulp fiction, wsciekłe psy, kill bill. vol 1 bawiły sie konwencją, ale jednoczesnie ją przekraczały, tarantino dodawał coś więcej, coś co miało pazur i rzucalo na kolana. Deatch proof niestety nie wychodzi poza konwencję. nie ma elementów, które by sprawiły ze widz siedzi jak na szpilach czekając na kolejną fantastyczną scenę. jest przegadany i nijaki. raptem 2ie sceny sugerują ze mamy do czynienia z tarantino, ale na 2 godz. filmu to za mało.
oczywiscie znajdą sie obrońcy, miłośnicy twórczości Qeuentina, przymujący bezkrytycznie wszystko co zrobi, tłumaczący sobie wpadki, celowym zamysłem rezysera, ba moze nawet będa mieli racie. ale miłośc jest ślepa, jesli na deth proof spojrzy sie w miare obiektywnie to dostrzeże sie wymienione przeze mnie błędy.
osobiscie bardzo lubie filmy quentina, ale czekam na następny - lepszy, i trzymam kciuki
pozdr. wszystkich