Nie jest to dramat psychologiczny Felliniego i nie doszukujmy się tam czegoś takiego, nie bardzo uzasadnił swój wywód kolega poza kilkoma ogólnymi stwierdzeniami że to czy tamto. Jak już coś krytykujesz panie to dawaj konkrety, a tak to jest masło maślane. Być może nie lubisz tego gatunku, w związku z czym nigdy Ci się nie spodoba taki film. Dla mnie ten film był jak najbardziej w stylu Tarantino. Nie jest to film dla każdego, nie jest to kino familijne, ani wyciskacz łez ale można się na nim świetnie bawić, tylko trzeba go oglądać. W kinie panuje pewna umowność, jeżeli ktoś kręci dramat to chce dotrzeć do widza poprzez pewne środki i to robi, Tarantino nakręcił thriller i dodał do tego wstawki w swoim dobrym stylu, zrobił ze zwykłego scenariusza widowisko dla swoich fanów. Dlatego uważam ,że jest to świetny film, a dla jego krytyków proponuję pujść jeszcze raz, ale koniecznie po kilku piwkach żeby nie byli tacy śmiertelnie poważni.
ps
jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza, zapraszam.............
Więc czego tam się doszukiwać? Czego?
Bo ile można jeszcze nakręcić pastiszy kina "B" i "C", i ile można nieudolnie mrugać okiem do widza?
W każdym filmie widz się czegoś doszukuje i czy to będzie Fellini, Antonioni, Bergman, Lynch, czy Bruce Lee...Czegoś się szuka?
Jak chcę obejrzeć gniota i nie wnikać w fabułę, to sobie włączę "Dylematu 5" albo "M jak miłość" i nie muszę wydawać kasy na kino.
Moje pytanie - co chciał nam przekazać Quentinos Tarantinos? Bo to, że to pseudo-pastisz i kiepska kolejna próba mrugania okiem do widza to wiem, tego mi nie mów.
Chodzi mi o to, kiedy facecik przestanie małpować stare VHS-y i sklejać szmirowate filmy, i kiedy nakręci coś konkretnego (włąsnego).Bo ile można opierać się na dziadostwie?
Może pastisz "Dynastii" albo "Isaury"?
Bo narazie są to popłuczyny i kpiny z co tępszych oglądaczy (oni i tak tego nie zauważają).
Faceta problem polega na tym, że uwierzył chłopina, że jest dobry.A nie jest!
Aaa...coś tu doczytałem w newpaperze.
Ponoć kobitkom się ten film podoba, bo Quentinoso rozprawia się z kultem mucho-mana i chamowaty twardziel dostaje wycisk od babeczek.
Ale ogólnie filmik prymitywny i dla prostactwa.
Jak będzie na VHS-ach to sobie pożyczę w wypożyczalni, w tej gdzie pracuje Quentinoso (on zawsze mnie obsługuje) i po obejrzeniu odniosę się konkretnie do tego "filmu".
Narazie nic to! Teraz czekam na kolejne kino kung-fu (scenariusz i reżyseria Quentinoso Tarantinoso) i Umę Turman ruszającą się jak wóz z węglem.
Kill Bill 3 i kolejny "hołd" złożony chińskim westernom (a Bruce się znów będzie w grobie przewracał).
I znowu zgraja patałachów i błaznów pójdzie na Kill Billa 3, bo to "dzieło" Q.T.
W newspaperze! Bo zaraz jakiś osioł powie - "Dziecko neo naucz się angielskiego".
tyle ode mnie.........zjeżdżam.
Co chciał przekazać tego nie wiem i mnie to nie interesuje, może się go zapytam jak go spotkam, może to żeby zapinać pasy podczas jazdy samochodem albo żeby nie być takim bardzo zakochanym w sobie. Idę do kina po to żeby się rozerwać, a nie po to żeby się zastanawiać nad sensem życia czy innymi "ważnymi" kwestiami. Dla jednego "Ojciec chszestny" to arcydzieło, a dla drugiego "Pulp fiction", co nie oznacza że oboje nie mają racji. A tak wogóle, wymień trzy filmu, które są dla Ciebie godne uwagi to będziemy mieli ogląd na czym stoimy.
Dla jasności -zarówno "Ojciec chrzestny" jak i "Pulp fiction" są dla mnie arcydziełami.
Ja Quentowi oddaję to co mu się należy, tyle że teraz stacza się po równi pochyłej.
Filmów godnych uwagi jest kilkaset jak dla mnie, choćby wszystkie "Ojce chrzestne", czy wszystkie "Rocky" (tak!), jak i cały Kubrick, czy Lynch plus Chaplin, Hitchcock, Stone i tak dalej...
No i "Pulp fiction" + "Wściekłe psy" jak najbardziej, noo i "Rybka zwana Wandą", "Wejście smoka" to już masz cztery filmy godne uwagi! ;-)
lisoszakal-Ty jesteś jednak jeden z większych internetowych napinaczy jakich widziałem.Dodać należy również,że zaczynasz już powoli jechać w stronę trolla,tzn.kompletnie nie możesz pogodzić się z tym,że ktoś ma inne zdanie niż Ty.Dodać jeszcze kilka "argumentów" typu:(film)"dla prostactwa".No więc ja uznałem,że jest to film dla mnie,a za prostaka się nie uważam.Może wyjdź gdzieś na dwór.Akurat ładna pogoda,a nie obrażasz ludzi na forum jak typowe dziecko neo.