PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=219933}
7,1 181 tys. ocen
7,1 10 1 180575
7,0 59 krytyków
Grindhouse: Death Proof
powrót do forum filmu Grindhouse: Death Proof

Pathetic...

ocenił(a) film na 10

Widzę, że społeczność tutaj dzieli się na ludzi wielbiących Tarantino i na tych... no, lekko mówiąc... drugich.

Tym drugim nie podoba się zabawa z widzem serwowana przez Tarantino. Niby się wypalił, niby nie ma już pomysłów, niby... etc. W przeciwieństwie do tych pierwszych.

Nie jestem wielkim fanem Tarantino, choć spodobały mi się wszystkie jego filmy jakie do tej pory oglądnąłem (nie było tego wiele: 2 Kill Bille, Death Proof, Cztery Pokoje). Mam jeszcze Jackie Brown na DVD, niedługo pewnie obejrzę. Do tego mogę ocenić film po tym jaki jest, a nie po reżyserze, który wsławił się filmami Wściekłe Psy i Pulp Fiction.

Ale ja w sumie nie o tym... Tutaj chcę zapytać się tych drugich, czy WE WSZYSTKIM muszą dopatrywać się ambitnego filmu? Czy nie potraficie się po prostu dobrze bawić na filmie? A może nie chcecie się po prostu ośmieszyć przed @Ja i tego typu ludźmi, którzy to mówią, że ludziom tylko zdaje się że mają własny gust (Gosh...) i szanują zdanie innych jeśli jest zbieżne z ich zdaniem...

Mi film BARDZO przypadł do GUSTU (mimo iż zapewne zaraz dowiem się, że go nie mam). Dobre ujęcia, dobre żarty, bardzo dobra muzyka oglądane na szerokim ekranie - wypadło to BARDZO dobrze.

Pozdrawiam, hodak

ocenił(a) film na 6
hodak

A ja Cię kiedyś, Brutusie, pochwaliłem.

No, ale nic - może się jeszcze nawrócisz - do rzeczy.

Błąd nr 1 w Twoim rozumowaniu: społeczność tutaj dzieli się na TRZY grupy: ludzi wielbiących twórczość Tarantino, wielbiących Tarantino oraz jego przeciwników (masz jakiś problem z wysławianiem się, że nie możesz nazwać w naturalny sposób antyfanów Tarantino?;-)).

Ci pierwsi cenią go za rzekomy artyzm i pasje, jaką wkłada w swoje twory, za oryginalność, sposób robienia ujęć, itd. Jednak, jak na prawdziwych fanów przystało, nie patrzą na jego twórczość bezkrytycznie, potrafią oddzielić admiracje w stosunku do niego od poziomu kolejnych produkcji.
I nie mam tu wcale na myśli tylko tych ludzi, którzy - owszem - lubią Tarantino, ale zgadzają się ze mną, że Kille Bille i Grindhouse to gnioty.
Fakt - wielbienie w/w filmów jest swoistą aberracją, ale nie takie zboczenia jestem w stanie uszanować, jeżeli za danym wielbicielem Kill Billa przemawia klasa oraz - rzecz nieoceniona - konstruktywne uzasadnienie własnego zdania.

Ci drudzy, z kolei, dzielą się na kilka podkategorii:

a) najzwyklejsze w świecie snoby, który podsłyszały, że Tarantino robi kino dla prawdziwych mężczyzn i teraz - choć nie widzą w jego filmach nic szczególnego - wychwalają go pod niebiosa, przeklinając tych, którzy w konstruktywny sposób wyrażają inny pogląd na jego twórczość.

b) Ci, którzy twierdzą, że tylko prawdziwi mężczyźni i ludzie znający się na rzeczy mogą docenić twórczość Tarantino, również wychwalający pod niebiosa każdy - choćby nie wiem, jak tragiczny jego twór; "fani", którzy przeklinają nie tylko antyfanów filmu, ale również klną, bo chcą poczuć się, jak prawdziwi "Meni" lub utożsamić się z którymś z bohaterów filmów Tarantino.

c) ludzie zachwyceni jego karierą od pucybuta do milionera (na chłopski język: od amatora kina, który przesiadywał całymi dniami oglądając filmy na video do jednego z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów na świecie, który ma bardzo dużą rzeszę fanów).

d) fani tacy, jak Ty - z których sam Tarantino nie byłby dumny, bo znajdują w jego filmach tylko bezpruderyjną, krwawą rozrywkę, w dodatku uznają to za argument na obronę jego twórczości.
Nawet ja - przeciwnik kina Tarantinowskiego - wiem, że chłopaczynie marzyło się przekazać coś ambitnego w takich gniotach, jak Kill Bill. Przecież nie zrobiłby takiego kiczu, gdyby ten kicz nie miałby być jakąś metaforą, nie miał nieść za sobą jakiejś głębszej wartości.

Tu muszę mu oddać - ten gość to prawdziwy artysta (coś, jak Howard Hughes - chociaż on akurat filmy robił dobre, więc bardziej, jak Ed Wood). On nie przestałby robić tych swoich gniotów nawet wtedy, gdyby sale kinowe na premierach były opustoszałe.
To czyni z niego paradoksalnie reżysera niekomercyjnego. O - znalazłem jego idealny odpowiednik - Pablo Picasso.
Mimo że gość malować potrafił (tak, jak Tarantino robić filmy, czego przykładem Wściekłe psy), on zagłębił się w sztukę (miał świra, jak każdy szanujący się artysta)i zaczął malować abstrakcje (coś z założenia kiczowatego, słabego) i to dzięki nim, a nie ładnym obrazom, stał się naprawdę sławny. I też był paradoksalnie i wbrew pozorom niekomercyjny.

Nigdy nie rozumiałem fenomenu Picasso, tak jak teraz nie rozumiem fenomenu Tarantino.
Dużo bardziej odpowiada mi inny reżyser-artysta - Stanley Kubrick, który choć był postacią dosyć podobną do Tarantino (również samouk, reżyser kontrowersyjny, wariat), to wybrał inny rodzaj sztuki, nie kicz, jak Tarantino, czy Picasso. Wybrał prawdziwą sztukę - oryginalną, trochę kontrowersyjną, a jednocześnie piękną.

To wszystko, co miałem do powiedzenia.
Dziękuje za uwagę i pozdrawiam tych pierwszych, prawdziwych fanów Tarantino, którzy dostrzegają w jego twórczości to, co dostrzegłem ja, a jednocześnie rozumieją jego fenomen, którego ja nie jestem w stanie pojąć.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
_Ja_

Bywa, najpierw mnie pochwaliłeś, potem zjechałeś, co nie zmienia faktu że muzyki słuchamy podobnej ; )) (Niestety nie znalazłem w google czy Brutus odpowiedział/zdążył odpowiedzieć coś Cezarowi... ;( )

I tutaj poruszyłeś to, z czym ja się nie zgadzam - że ludzie powinni doszukiwać się czegoś w tych filmach... No kurczę, fakt - Ty jesteś na studiach gdzie mówią o filmach (dobrze się wysłowiłem? :D) ale nie mam zielonego pojęcia, jakie Kill Bille lub ten Death Proof może mieć przesłanie? o,O (Nawet google nie dał mi odpowiedzi na to pytanie...) No poważnie - jestem prostym, trochę głupiutkim nastolatkiem ale zabij mnie - nie wiem.

Stanley Kubrick... oglądałem tylko jeden jego film - Lśnienie i to po przeczytaniu książki nastawiłem się na dokładne odwzorowanie (coś jak Zielona Mila) więc trochę się zawiodłem.
A właśnie, możesz mi pomóc? Bo chcę obejrzeć Mechaniczną Pomarańczę i nie wiem czy czytać najpierw książkę czy od razu sięgnąć po film? A boję się takiego zawodu jak przy Lśnieniu...

Pozdrawiam, hodak

PS Masz gadane :D
PS2 Gdybyś wypunktował mi inne moje błędy w rozumowaniu byłoby mi łatwiej... ; )

ocenił(a) film na 6
hodak

Zjechałem Cię? Kiedy? Gdzie?

Taaa... Stanley... Ten gość książek się za bardzo nie trzyma - realizuje swoją artystyczną wizję i wychodzi mu to genialnie, ot co! Jednym zdaniem - zacznij od filmu.;-)

Głupio byłoby sądzić, że po wielowymiarowych Pulp Fiction i Wściekły psach kolejne filmy Tarantino będą proste, jak budowa cepa. Są takie tylko z pozoru. Jak mówiłem - Tarantino ma nasrane we łbie i realizuje swoje wizje, coraz mroczniejsze, coraz bardziej odważne, coraz bardziej absurdalne. Ma kupę kasy i jeszcze więcej oczarowanych jego filmami i nim fanów. Jest na wygranej pozycji, może pozwalać sobie na co tylko zechcę.
Z jednej strony może manipulować widzami, z drugiej realizować się, jako reżyser, z trzeciej - tworzyć swoją artystyczną wizję. Wizję, która ma wielu fanów, ale też wielu antyfanów (w tym mnie).
Mnie nie odpowiada jego forma artystycznego spełnienia; mam dość dymania społeczeństwa w kraju - nie muszę patrzeć, jak Amerykanin bez szkoły robi to z całym światem; nie chcę też na ekranie artystycznego przesłania pod ukryciem kiczu - chcę porządne kino, a Tarantino nie może mi tego zaoferować.

Odpowiedź na PS - Wiem. W końcu jestem aktorem.;-)
Odpowiedź na "PS2" - Dobra. Zacznijmy od tego, że piszemy PPS, a nie PS2.;-) Sorry nie mogłem się powstrzymać.;-)

Pozdro

ocenił(a) film na 10
_Ja_

"Odpowiedź na "PS2" - Dobra. Zacznijmy od tego, że piszemy PPS, a nie PS2.;-) Sorry nie mogłem się powstrzymać.;-)"

O nie, może chodzisz do szkoły filmowej ale to ja jestem w gimnazjum gdzie wbijają do głowy takie bzdety :P Chyba, że nasza polonistka była niedouczona ale święcie przekonana mówiła, że obie formy są poprawne :P

Ja generalnie nie widzę nic złego w tym, że koleś robi co lubi. Przecież nikt nie każe ludziom chodzić na te filmy, nawet jeśli ktoś potem czuje się wydymany na kilkanaście złotych za bilet (częściej za film ściągnięty z neta). On za to płaci, choćby tymi "antyfanami". Ale skoro jemu to pasuje - czemu nie.
Gorzej DLA NIEGO gdyby "obudził się" za kilkanaście lat stwierdzając, że robił coś, w co nie wierzył mając kasy na kilka pokoleń spokojnego życia i rzeszę wiernych i oddanych fanów oraz grupkę antyfanów, którzy po prostu chcą pokazać jak bardzo są buntowniczy nie lubiąc go.

Ja po obejrzeniu Death Proof'a wyszedłem z kina zadowolony. Naprawdę.

Pozdrawiam, hodak

ocenił(a) film na 10
_Ja_

"d) fani tacy, jak Ty - z których sam Tarantino nie byłby dumny, bo znajdują w jego filmach tylko bezpruderyjną, krwawą rozrywkę, w dodatku uznają to za argument na obronę jego twórczości.
Nawet ja - przeciwnik kina Tarantinowskiego - wiem, że chłopaczynie marzyło się przekazać coś ambitnego w takich gniotach, jak Kill Bill. Przecież nie zrobiłby takiego kiczu, gdyby ten kicz nie miałby być jakąś metaforą, nie miał nieść za sobą jakiejś głębszej wartości."

"Kill Bill" nie jest żadną metaforą, nie niesie ze sobą żadnych głębszych wartości. "Death Proof" też nie. To właśnie bezpruderyjna, krwawa rozrywka, hołd oddany filmom, na które ludzie szli dla bezpruderyjnej, krwawej rozrywki. Tarantino wzbogaca dawne konwencje, dodaje świetne dialogi, bawi się. I widz też ma się bawić. Myślę, że temu reżyserowi nie przeszkadza, że ludzie chodzą na jego filmy właśnie dlatego, że są bezpruderyjne i krwawe.

ocenił(a) film na 10
Arieen

Oof, a już myślałem, że tylko ja jestem tak zaślepiony, że nie widzę emanującego z Kill Bill'ów i Death Proof'a głębokiego przekazu, który widz powinien zapamiętać na długo...

ocenił(a) film na 6
hodak

Abrakadabra - komentarzu - pojaw się...

ocenił(a) film na 8
hodak

Cztery pokoje Tarantino? Ho ho, czego to człowiek może się dowiedzieć na filmwebie.

ocenił(a) film na 10
Guzik_5

...

Gosh... następny człowiek który próbuje pokazać jaki to on nie jest inteligentniejszy od wszystkich innych?

http://imdb.com/title/tt0113101/fullcredits#directors

"Allison Anders (segment "The Missing Ingredient")
Alexandre Rockwell (segment "The Wrong Man")
Robert Rodriguez (segment "The Misbehavers")
Quentin Tarantino (segment "The Man from Hollywood")"

hodak

nie należę do fanów Tarantino, ani do tych ...drugich, a po prostu oceniam film, czy mi się podobał, czy nie. Wściekłe Psy, Pulp Fiction bardzo przypadły mi do gustu, Kill Bill absolutnie nie.
Zgadzam się, że Grindhouse nie jest dziełem wybitnym, ja przynajmniej nie doszukałem się w nim niczego takiego ale nie żałuję, że poszedłem do kina. Co prawda, film momentami przynudzał, bo jednak dialogom daleko do tych z PP ale muzyka świetna, sceny z samochodami całkiem dobrze zrobione. Ot miło spędzony czas w kinie i oderwanie się od rzeczywistości. Zapewne za kilka tygodni nie będę za wiele pamiętał z tego filmu, bo nie jest to dzieło z tych, które zapadają w pamięć, ale tak jak napisałeś, czy każdy film musi być arcydziełem?

ocenił(a) film na 10
hodak

Uwielbiam filmy Tarantino. Są świetnie zagrane, charakteryzują się doskonałą muzyką i błyskotliwymi dialogami. Quentin pokazuje swoją miłość do kina i bawi się konwencjami. A przesłanie? Rozumiem, że nie do wszystkich trafia pokazywanie ludzkich emocji, psychiki i czynów z dystansu, nieco skarykaturowanych lub sprowadzonych do absurdu. Niech też tak będzie. Tylko błagam, nie mówcie, że "Kill Bille" czy "Death Proof" to filmy robione wyłącznie dla krwawej rzezi.