To kino samochodowe w stylu lat 70-tych, coś a'la "Znikający punkt" czy nawet "Mistrz kierownicy ucieka". Fani horrorów znajdą tu dla siebie jedynie jedną krwawą kraksę (pourywane kończyny, zmiażdżone części ciała). Film pachnie latami 70-tymi prawie pod każdym względem (samochody z tamtych lat, bary w tamtym stylu), również fabularnie, więc jako hołd filmom klasy B z tych lat sprawdza się bardzo dobrze. Niestety nie jestem w pełni z seansu zadowolony. Film jest mocno przegadany, a dialogi zwykle trzymają średni poziom (to nie to, co "Pulp Fiction"). Spodziewałem się czegoś zupełnie innego.
hehe, no właśnie, chyba autor wątku myśląc, że skoro w filmie tyle razy wspominany był 'znikający punkt' to musi być coś na rzeczy^^ ja oprócz identycznego samochodu więcej podobieństw nie zauwyżyłem. a skąd wytrzasnął 'mistrza...' to już sam zachodzę w głowę ale nic wymyśleć nie mogę ;p
"Znikający punkt" oglądałem bardzo dawno temu... Nie miałem na myśli, że "Death Proof" jest kalką tych dwóch filmów, które wymieniłem, a jak to, jak widzę, odebraliście. Chodziło mi o wskazanie, że ten film ma bliżej do wymienionych dwóch, niż do horrorów. Właściwie to powinienem wymienić tu inny film, którym również trochę się inspirował Tarantino - "Wyścig śmierci 2000", ale znając życie wtedy również otrzymałbym tu wpisy "CO? GDZIE?".