Ja Tarantino lubię już od samego początku, ale nie jest to ani mój ulubiony reżyser, ani nawet reżyser, którego bym podziwiał. "Death Proof" na pewno nie zmienił tego stanu rzeczy, ale przy okazji dostarczył mi sporej dawki rozrywki :)
Po pierwsze część Tarantino wydaje mi się nie zawsze konsekwentna. Miało być kiczowato i jak w grindhouse, ale częściej reżyser o tym fakcie zapominał niż pamiętał. Jest to co prawda film kiczowaty i straszliwie przerysowany, ale na pewno nie aż tak, jak kino pod które Tarantino się "podszywa", myślę (po zwiastunie), że akurat ta sztuka uda się lepiej Rodriguezowi z jego "Planet Terror". Jednak nie o tym filmie teraz mowa...
"Death Proof" jest straszliwie przegadany, co zasługuje akurat na plus. Mało który reżyser potrafi zrobić film akcji, który jest w 80% gadany, a twórcy "Death Proof" się to ciągle udaje. Film dzieli się na dwie części: Pierwsza to opowieść o kobietach już minionej epoki - niezdecydowanych, słabych, żyjących w świecie mężczyzn. Druga część z kolei pokazuje nam kobiety współczesne - silne, zdecydowane, wojujące feministki, żyjące tym razem już w świecie, gdzie nie kobieta, a mężczyzna może poczuć się nieco zagubiony. Przez to też film dzieli się również na dwie stylistyki muzyczne, wizualne... Pierwsza połowa jest bardzo klimatyczna, film jest bardzo podniszczony, natomiast druga jest już bardziej nowoczesna i technicznie wypieszczona. Osobiście bardziej podobała mi się część druga, a to za sprawą fantastycznych scen pościgów. Na reszcie "Terminator 2" doczekał się godnego rywala w kategorii "najbardziej emocjonujące pościgi". Aż człowiek tęskni za dawnymi czasami bez komputera, kiedy to efekty specjalne robiły jeszcze jakiekolwiek wrażenie, bo nie były "plastikowe". Po prostu rewelacja, a obsadzenie w jednej z głównych ról Zoe Bell (na codzień kaskaderki) było po prostu strzałem w dziesiątkę! Przez to nie ma tu miejsca na oszukiwanie widza, a sceny wyglądają bombowo. Warto też zwrócić uwagę na bardzo smakowitą Vanessę Ferlito.
To wszystko składa się na najbardziej feministyczny obraz tego lata. Nie przegapcie go :)