Po seansie, w sobotę w Multikinie, jeden pan zbeształ dziewczyny z obsługi, że to jest skandal, że kopia była strasznie zniszczona i na dodatek część filmu była w kolorze czarno-białym. I na dodatek w niektórych momentach scena się nagle urywała i zaczynała się nowa :))
A to tylko efekty specjalne pana Tarantino :)
Hehe. Ja byłem w niedzielę w poznańskim Multikinie i przy kasie znajdowało się oświadczenie, mniej więcej takiej treści (cytuję z pamięci): "Drodzy widzowie, uprzedzamy, że najnowszy film Quentina Tarantino "Grindhouse, vol.1" nie jest uszkodzony, a wszelkie błędy montażowe a także pozorne uszkodzenia taśmy filmowej, są świadomym zabiegiem artystycznym reżysera".
Pewnie też ktoś z widzów ich za to ochrzanił.
Pewnie wzruszył się i przypomniały mu sie czasy jak w latach 80-tych w USA, chodził do kina na seanse exploitation i po każdym seansie narzekał.
idiota :D ale kiedy ja byłem w kinie też było kilka osób o podobnych problemach :)
tak btw. identyczny zabieg ( jednak mający na celu co innego ) Quentin zastosował w Kill Billu :)
A jak to wyglądało w "Kill Bill"? Nie przypominam sobie takiej sceny. Był co prawda czarno-biały obraz w czasie walki Czarnej Mamby z Crazy 88, ale to chyba nie to.
właśnie o walkę Carnej Mamby mi chodzi. Zmiana była nie tylko po to, żeby krew nie była eksponowana ( dla Tarantino nie ma to znaczenia )
to było świetne, taki mały smaczek w filmie, dla mnie bomba,
za pierwszym razem myślałem, że sie coś zacięło, ale szybko się zorientowałem o co chodzi :)
Czarno-biały fragment filmu zaczyna się, gdy Stuntman Mike wjeżdża na parking, gdzie stoi Mustang z dziewczynami. Obraz jest dodatkowo rozjaśniony dzięki użyciu tradycyjnego filtru tak, że samochód i wdzianko Lee wydawało się białe. Dopiero w pewnym momencie dowiadujemy się, jaki to kolor. Uważam że ten efekt jest genialny, budzi zaskoczenie samą tylko grą kolorów. Wyróżnia też właśnie postać Lee, której jako jedynej oszczędzono konfrontacji z Mike'm. Kto interesuje się fotografią, to doceni.