Nie jestem bezwarunkowym odbiorcą Q.T w ogóle 50% filmów jakie zrobił uważam za średnie. Podkreślam słowo uważam, to znaczy "Ja uważam".
A jednak czasem Tarantino potrafi skonstruować doskonałe dialogi i zakreślić fajną fabułę.
Tym razem zobaczyłem (no fakt, śćiągnąłem z netu, choć byłem przekonany, że odwiedzę kino mimo to...) 2 filmy, z których jeden w ogóle nie był ze stajni Q.T.
O dziwo Planet Terror okazał się dosyć wciągający, choć tak banalny, a jednak nieszablonowy, no po prostu coś w sobie ma/miał.
Gdy wszystko doszło do Death Proof, nie mogłem się nadziwić.
Nie mogłem się nadziwić, że Tarantino puszcza taki film do kin.
Niepojęte jest to dla mnie, iż film będący hołdem w kierunku Vanishing point i pojedynku na autostradzie jest obdarty z Tarantina.
Dialogi są zwyczajnie nudne, zwykła paplanina, którą nawet Wajda na prochach by wymyślił. Akcja? Pościg na prostej, kilka stłuczeń i obicie Kurt'a. Z tego wszystkiego najciekawszy jest wypadek? Wciąż nie mogę zrozumieć kilkudziesięciu rzeczy z tego filmu.
Q wymyśla jakieś wątki, które kończy nie wiadomo kiedy i w ogóle ich nie wyjaśnia. Nie można obejrzeć film przez pryzmat reżysera, uznać: "Hmm to dziwne, nie wiem, czemu akurat tak się stało, aleee zaraz, to Q.T więc ogólnie napewno zajebiste". Gdyby film nie był tak reklamowany, nastawiony na zysk, to powiedziałbym "ciekawe, trochę o niczym, ale dosyć fajnie zrobione".
Wybiore się do kin na planet terror raczej, a dla wszystkich, którzy czepiają się ściągających filmy, powiem tak:
Oczywiście, każdy z nas mógłby uwierzyć, że płacicie abonament za tv, każdy z nas mógłby uwierzyć, że sami nie śćiągacie filmów, oraz, że nigdy nie przekraczacie dozwolonej prędkości na drodze...
Ale my obejrzeliśmy i nie przekonujemy samych siebie, że wcale, wcale, było warto. Dla porównania bilet do kina w Shark Cinema w U.S.A 1.95$